Gość 11.02.2014 21:49
Kupiliśmy niedawno z mężem wymarzone mieszkanie. Nasza dwójka dzieci ma teraz swój pokój, my mamy sypialnię, trzeci pokój jest pokojem łączonym z kuchnią, bez możliwości rozdzielenia. I tu mam dylemat. Jeśli mielibyśmy kiedyś jeszcze jedno dziecko, dostałoby nasza sypialnię, my musielibyśmy spać w pokoju dziennym, który jest otwarty (taki dziwny "modny" układ mieszkania). Zdecydowaliśmy się na razie poprzestać na dwójce, także ze względów finansowych i zdrowotnych. Rodzinie, która przy każdej okazji naciska na trzecie dziecko przedstawiliśmy nasze argumenty i zostaliśmy posądzeni o skrajny egoizm i niekatolickie podejście.
Nie jesteśmy materialistami i nie uważamy, że aby mieć dzieci potrzeba wielkich sum pieniędzy. Żyjemy dość skromnie, musimy spłacać kredyt. Patrzymy realnie i nie oczekujemy że ktoś będzie nam pomagał. Rodzice uważają, że "jakoś to będzie", nie można się zamartwiać.Ale czy to nieodpowiedzialność decydować się na więcej dzieci niż nas stać (nie mówię tu o nieplanowanej ciąży, która zawsze bierzemy pod uwagę)?
Uważamy też, nie wiem czy słusznie, że małżeństwo ma prawo do prywatności i intymności. Nie mając choćby najmniejszego zamkniętego kąta, nie wyobrażam sobie ani współżycia ani naszych długich rozmów, do których jesteśmy przyzwyczajeni. Jesteśmy bardzo udanych i zgodnym małżeństwem, ale wiem czym skutkuje brak intymności, bo już to przerabialiśmy w mniejszym mieszkaniu (mimo że dzieci były małe i nieświadome) Oddzielenie się meblami, propozycja rodziny, nie poprawi sytuacji. Czy to że chce mieć mały pokoik tylko dla nas jest egoizmem czy dbaniem o małżeństwo? Uczono mnie zawsze, że to mąż i małżeństwo jest na pierwszym miejscu, a dopiero potem są dzieci. Rozumiem doskonale, że w wychowaniu dzieci ważne i zupełnie normalne jest poświęcenie, trudy ciąży, wstawanie nocami, niedosypianie, praca by utrzymac rodzinę itd, ale czy konieczne jest rezygnowanie ze wszystkich swoich potrzeb kosztem małżeństwa? Dzieci muszą mieć swój pokój, ale rodzice już nie?
Wiem, że Odpowiadający pewnie powie, a co w razie nieplanowanej ciąży? Wtedy zbudujemy ścianę, która oddzieli pokój, ale też kuchnię i łazienkę, co jest dość nienaturalnym rozwiązaniem, ale pozwoli na jako taką prywatność. Ale to tylko w razie konieczności. A może Bóg da nam zarabiać więcej i zamienimy mieszkanie na większe?? ;)
Niesłusznie zakładasz, że w Twoim sporze z rodziną nie jestem po Twojej stronie. Dobrze, że nie robilibyście tragedii z tego, gdyby do poczęcia kolejnego dziecka jednak doszło. Ale to, że go nie planujecie też trudno uznać za złe. Macie prawo do takiej decyzji. Nie ma obowiązku brać na siebie nie wiadomo jakich niewygód, jeśli nie jest to konieczne...
J.