izurajka 20.11.2013 14:34

Witam.Chciała bym zapytać i poradzić się co do mojej sytuacji.Liczę na odpowiedzi i pomoc. Z góry dziękuję.
Jestem katoliczką, niegdyś ''letnią'' niestety, na dzień dzisiejszy żyję wiarą i dziękuję Panu za tą łaskę ale...mój mąż już nie jest taki zadowolony z tego,że stałam się''gorącą''chrześcijanką. Co jakiś czas robi mi wyrzuty i awantury, że ciągle tylko czytam książki religijne, pismo święte, że jeżdżę co miesiąc na spotkania charyzmatyczne itd. Nazywa mnie zakonnicą ,mówi, że mi odbiło, że w tych moich książkach to bzdury piszą ,że na spotkaniach charyzmatycznych głupoty gadają i cuda, które się dzieją nie są prawdziwe, bo to wszystko jest ustawione żeby przyciągnąć ludzi. Ma pretensje, że się zmieniłam, wg niego na gorsze, no i jeszcze jedno, dla niego sex jest ważny i wg niego zaspokajanie swoich żądz jest ok, bo na tym polega małżeństwo. Hmm ja jakoś nie mam na to ochoty, tym bardziej wiedząc,że to tylko zaspokajanie instynktu, potrzeb a nie miłości, a nie chcę obrażać Boga taką postawą .Niestety o to najbardziej mam awantury,nie wiem co robić. Mąż jest niedowiarkiem, chodzi co niedzielę do kościoła tylko z obowiązku, nie modli się, w ogóle nie żyje wiarą, mógłby całymi godzinami tylko leżeć przed tv i nic nie robić, drażni go, że ja nie robię tego samego tylko czytam książki np. Nie wiem co mam robić, proszę pomóżcie, nie mogę już znieść tej sytuacji,a najbardziej mnie boli, kiedy mówi, że to wszystko są głupoty i obraża Boga

Odpowiedź:

Z góry chciałbym przeprosić, jeśli poczuje się Pani moją odpowiedzią dotknięta. Skoro jednak pyta Pani o radę, to chyba powinienem poradzić tak, jak mi się wydaje najlepiej...

Nie jestem pewien czy tak jest, ale wydaje mi się, że krytyka Pani zainteresowań bierze się w pewnej mierze z tego, ze zaczęła Pani odmawiać mężowi współżycia. Jasne, powinno być ono wyrazem miłości, a nie zaspokajania żądz. Ale odmawiając mężowi współżycia wbrew jego woli i długotrwale wcale nie okazuje mu Pani miłości. Pewnie czuje się odepchnięty, jakoś tam upokorzony. Nie dałoby się inaczej?

Owszem, może Pani odmawiać współżycia, gdyby było ono dla Pani jakoś uwłaczające. Ale zdaje się, że to nie męża nastawienie do seksu się zmieniło, ale Pani. Pani zdecydowała, maż się ma podporządkować i koniec, kropka. Gdyby nie ta ciągła odmowa współżycia, może mąż nie traktowałby Pani wzrostu pobożności jako zagrożenia, a przez to i pani przekonywanie go mogłoby szybciej odnieść jakiś skutek?

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg