Gość 29.05.2013 08:23
Witam,
mam takie pytanie. Czy, zdaniem Odpowiadającego, ojciec dorastającego syna rozmawiający z nim o masturbacji, pornografii (mający podejrzenia, że ten problem u syna może zaistnieć widząc rosnące zainteresowanie tym tematem) powinien w rozmowie powołać się na swoje negatywne doświadczenia (np. problem z masturbacją czy pornografią w młodości i sposoby wyjścia z tych praktyk) po to, by pomóc dziecku, wytłumaczyć zło tego grzechu i jego konsekwencje w przyszłości? Czy bardziej tłumaczyć zasady ogólne, a o osobie nie mówić. Zastanawiam się, czy nie osłabiłoby to autorytetu ojca.
Z mówieniem o swoich własnych w tej kwestii problemach to bym uważał. Takie rzeczy w dzieciach zostają i w najgorszych sytuacjach mogą okazać swoją destrukcyjną siłę. Natomiast zawsze można mówić o tym, ze się ten problem zna. Na zasadzie, ze znało się kiedyś człowieka, który miał problem albo zna się problem z lektury. Oczywiście zachowując zdrowy umiar, bo mądry syn się szybko połapie...
J.