Tony Jaa 05.07.2012 12:11
Witam!
Ostatnio kupiłem sobie pare książek religijnych. Chciałem sie czegoś poduczyć i pogłębić wiare. Ale źle trafiłem. W sklepie wybrałem kazania św Jana Vianneya oraz kilka publikacji o Paula O'Sullivana. Ogólnie treści są świetne przedstawione prostym językiem. Książki obfituja w naprawdę straszne historie i przez nie nie zbliżyłem sie do Boga a oddaliłem od Niego. Zacznę
1 Paul Osullivan cuda mszy św
Bóg surowo każe ludzi którzy nie chodza na msze św:
Trzech przedsiębiorców wracało z targu koł cisterno. Mieli wrócić w niedziele rano. Jeden z nich zwrócił im uwage że nie bedą mogli uczestniczyc we mszy (?) Na to oni sie zaśmiali i powiedzieli że mogą iść na msze w innym dniu. Ich towarzysz poszedł na msze św i podażył za nimi (Jak to czytam to troche bez sensu ale nie oto chodzi...) Jakaż była jego konsternacja gdy dowiedział sie że jego towarzysze zgineli na drodze w strasznym wypadku.
2 św Antonin z Florencji przytacza inny przykład przedwczesnej śmierci jako kary za nieobecność na Mszy św. Dwaj mlodzi ludzie poszli na polowanie. Jeden z nich wysłuchał Mszy drugi nie. Nagle rozszalała sie nad nimi burza. Ten co nie poszedł zginął na miejscu razony piorunem a drugi wyszedł bez szwanku. Ehhh
3 Jan Vianney kazania (teraz z grubej rury)
Mówi św Cyprian że kiedy podawał komunie kobiecie w stanie grzechu cieżkiego Bóg spuscił piorun z nieba i zabił tą osobe. Jeżeli więc poczuwasz sie do grzechu nie podchodz bo Bóg mógłby cie strzaskać piorunami a twoją duszę wtrącić do piekła. Urocze nie?
Pewną kobiete po przyjęciu niegodnie komuni opetał szatan, odgryzła sobie język i umarła w rozpaczy.
Inny zakłamany czlowiek oszukal spowiednika i przyjął komunie niegodnie. Po czym grzesznika powaliła niewidzialna moc tak że zaczał wyrzucac piane z siebie jak szaleniec i tak wyzionął ducha.
4 Przykład jednej kobiety. Kiedy św Jan z Avila spowiadał kobiete był niezwykle zbudowany jej postawą i dał bez obawa jej rozgrzeszenie. Tymczasem zdarzyło sie coś niezwykłego: oto braciszek który towarzyszył ojcu i czekał na niego w drugim pokoju ujrzał czarna pokryta sierscią reke która trzymała ją za gardło. Powiedziawszy o tym w klasztorze o Jan wrócił do chorej i chciał na nia wpłynąć i zapytać sie czy coś nie dreczy jej duszy. Pukaja do dzwi a tu wybiega służący. Mówi że chora postradała zmysły i nie była w stanie przyjąc komuni. Ojciec zmartwił się tym i upadł przed NS i modlił się za nią. Nagle pojawiła się zjawa cała w łańcuchach. Była to dusza tej kobiety. Gdybym zaczeła moją spowiedz od swiętokradztw a nie od drobiazgów byłabym uratowana. Potem nie miałam odwagi wyznać moich grzechów. Na próżno modlisz się za mnie jestem na zawsze potępiona.
- Co jest twoja największą męką?
- To że tak łatwo mogłam się zbawić a nie zrobiłam tego. Zjawa znikła wydająć straszny ryk.
To tylko niektóre ze strasznych historii. Jednak zamieszało mi to w głowie nieźle. Doszedłem do wniosków takich:
- Bóg jest tyranem który zabija ludzi
- Można potepić sie przypadkiem nawet tego nie chcąc
- Zycie ludzkie jest bezsensowne a o zbawieniu w dużej mierze decyduje wiedza, historia,wychowaniem, slepy los.
- Bóg nie jest z nami a przeciwko nam.
Trudno nie zauważyć, że postaci ze wszystkich tych opowieści łączy jedno: obojętność czy nawet szydzenie z Boga. To nie jest tak, ze ci ludzie chcieli się nawrócić. Oni sie Bogiem nie przejmowali. Zlekceważyli Go. Uznali że nie jest im potrzebny, albo ze jest naiwny i ze można go okłamywać do woli. A tak nie jest...
W tym wszystkim musisz pamiętać, że Kościół nigdy żadnego człowieka nikogo nie uznał za osobę potępioną. Wszystkie opowieści o potępieniu niektórych ludzi, o piekle, należy raczej traktować jako mocne przypomnienie, że musimy jednak mocno zabiegać o swoje zbawienie; że potępienie się jest możliwością całkiem realną...
J.