Hanka3 05.05.2012 23:07
Mam 16 lat. Już od 2 lat bije się z myślami czy zakon to moja ścieżka. W około mnie nie ma żadnego człowieka który by dodał mi skrzydeł. Choć nie są one tak potrzebne bo przecież wiara jest moim życiem to jednak brakuje mi wsparcia bliskich. Po wypadku samochodowym moje życie stało się ciągłymi łaskami za które pragnę żyć tylko dla Pana, wypadek też był błogosławieństwem. Piszę to ponieważ pragnę odrobiny wsparcia ze strony człowieka.
Hmm... Przyznam, że wobec takiej prośby czuję się bezradny. Jak Cię sensownie wesprzeć, skoro i tak niosą Cię skrzydła wiary?
Może najlepiej byłoby napisać tak: oddanie życia dla opowiadania o tym, że Bóg jest dobry, to najsensowniejsza rzecz pod słońcem. Jednak jeśli odkryłaś wspaniałość Boga, raczej nie znajdziesz wśród bliskich wsparcia. Bo to Ty jesteś ta najmocniejsza, najszczęśliwsza i najwspanialsza, która musi za uszy ciągnąć swoje otoczenie. Przecież oni, nie będąc tak obdarowani jak Ty, nie są w stanie pojąć tego, co się z Tobą dzieje...
Więc... Idź i rozdawaj ludziom swój styl, swoje przesłanie....
J.