.....gość.......... 30.01.2012 17:37
Witam. Na Waszej stronie przeczytałam wypowiedź o. Salija : "Tęsknota małzonków za Niebem" . Ten krótki artykuł bardzo mi się podobał, jest pozytywny, pełen nadziei. Ale jedna myśl nie daje mi od tego momentu spokoju - no dobrze - małżonkowie, to małżonkowie, a co z osobami, które kochają się różnie mocno, ale z różnych powodów pobrać sie nie mogą? Czy ich miłość jest przez to mniejsza, gorsza? A jesli nie, to czy też mogą liczyć na ów niezwykły jej wymiar, mimo wszytsko "wymiar oblubieńczy" ?
Tak naprawdę nie wiemy jak będzie wyglądać niebo. W tym sensie, że nie znamy szczegółów. Wiemy, że będzie to doskonała wspólnota z Bogiem i świętymi. Wiemy, że będziemy szczęśliwi. Reszta to już tylko domysły...
Moim zdaniem... Istota problemu leży chyba w rozumieniu owej wspólnoty. Na ziemi lubimy jednych mniej, drugich bardziej. W niebie każdy dla nas będzie ważny i wart zainteresowania. W takiej perspektywie mniej istotne jest, by ktoś (ukochany/ukochana) był szczególnie blisko. Każdym można się cieszyć, spotkanie z każdym daje radość. Choć z jednym człowieka łączy więcej wspomnień, z innym mniej, radość ze spotkania zawsze jest wielka...
J.