wolna stopa 09.01.2012 20:57

Rozpada mi się moje niesformalizowane małżeństwo. (nie ślubne, tylko wynikające z pewnej definicji z wikipedii). Niestety warunek dotyczący trwałości nie mógł być przeze mnie spełniony. I teraz jak się wzajemnie zgubiliśmy - nie wiem, co robić - tak, aby nie popsuć Jego miłości do mnie. Kiedyś Pan tu pisał, że jak mąż umrze, to pewnie by chciał, aby jego żona powtórnie wyszła za mąż będąc po drugiej stronie. Tu sytuacja wydaje mi się podobna - nie widzę możliwości odnalezienia się, i nie wiem jak postąpić aby Jego nie skrzywdzić - czy np. mogę kogoś innego poznać, czy raczej to będzie źle widziane jeśli jednak się spotkamy. Teraz zachowuję wszystkie warunki trwałości, choć jeszcze kościelnego ślubu nie mamy. Mam więc nadzieję, że go spotkam, bo nadzieja jest moją cnotą, więc chcę postępować według niej. I teraz - załóżmy, że kiedyś się spotkamy - to lepiej będzie jeśli dochowam Mu wierności przez np. lata, czy lepiej by było dla nas, gdybym kogoś innego poznała?

Odpowiedź:

Odpowiadający nie bardzo rozumie w czym rzecz. Jesteście razem, moglibyście być razem w małżeństwie, ale musisz odejść i już tęsknisz za spotkaniem go w niebie? Dziwne to. W każdym razie:

1. Nie będąc mężatką masz prawo związać się z kim chcesz, byle też stanu wolnego (kawaler, wdowiec)

2. Należy się spodziewać, ze w niebie spotkamy naszych bliskich...

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg