Mikołaj 06.07.2023 18:00

Chciałbym opowiedzieć Panu swoją historię, ale proszę jednocześnie żeby ją ukryć, żeby jednak nikt tego nie widział. Jestem chłopakiem u progu dorosłości (...)

Moją jedyną nadzieję pokładam w Panu. Bo już nieraz zawierzyłem człowiekowi i zawsze się zawiodłem, a On mnie nigdy nie zostawił. Ale po prostu boję się o swoje zbawienie, bo wiem, że jestem słaby i niegodny. A bardzo tego chcę. Chcę tylko Jego. Czy mógłby mi Pan doradzić, jak w tym wszystkim się odnaleźć, postępować?

Odpowiedź:

Napisałem nie tak dawno cały tekst poświęcony temu, jak ustawić się do problemu skrupułów. Można go znaleźć TUTAJ. Napisałem też tekst "pomocniczy", zatytułowany "Czy to grzech" (TUTAJ) Tam tez wart zajrzeć...

Powtórzę tu tylko to, co wydaje mi się najistotniejsze: Bóg chce zbawienia człowieka. Dlatego jeśli człowiek też chce nie ma powodu, by się bać. Skoro i Bóg i człowiek chce, musi się udać. A grzechy?

Wydaje mi się, że to, o czym piszesz, to nie tyle grzechy, ile pokusy. Owszem, w tym co piszesz znaleźć można tez sugestię, że czasem im ulegasz, ale to "czasem" znaczy, że problem jest mniejszy niż Ci się wydaje. Po prostu trzeba wytrwale mówić Bogu "tak". Opanowywać swoje myśli, a gdy zdarzy się upadek - pójść jak najprędzej do spowiedzi. O ile spowiednik, najlepiej stały, nie powie czego innego...

Jak opanowywać swoje myśli? I ogólniej, pracować nad swoją czystością? Tez już coś na ten temat napisałem: TUTAJ. Co bym dziś dodał?

Piszesz, ze boisz się iść ulicą, bo atakują Cię pokusy. Wyjściem w takiej sytuacji nie jest przestać wychodzić; wyjściem jest nauczyć się normalnie funkcjonować w grupie, w społeczeństwie. Jak? Bardzo pomaga traktowanie człowieka jako osoby, nie przedmiotu pożądania. To znaczy gdy przychodzi pokusa pożądania trzeba pomyśleć o problemach, jaki może mieć ten człowiek. Ot, o trudnych układach z rodzicami, o jego lękach, obawach, słabościach, które chciałby ukryć, bo się ich wstydzi, o marzeniach, życiowych planach itp. Takie przestawienie się z patrzenia na człowieka jak na obiekt na patrzenie jak na osobę bardzo pomaga w pracy nad czystością. Jasne, wato unikać też tego, co może jakoś tę sferę rozbudzać. Ale nie chodzi tu o żywych ludzi, ale różne materiały w internecie, programy, filmy itd. Z żywymi ludźmi żyć musisz i nie nauczysz się życia z nimi jeśli będziesz ich unikał.

Myślisz o życiu  w samotności? Wydaje mi się, że nie powinieneś zamykać się na możliwość zawarcia małżeństwa. Nie rozwiązuje ono problemów z czystością tych, którzy w zabrnęli ju za daleko, ale na pewno pomaga tym, którzy chcą w sposób czysty odnosić się do ludzi. Właśnie ta relacja z drugą osobą, zwłaszcza gdy jest się już małżeństwem, uczy chyba najbardziej tego patrzenia jak na osobę, a nie jak na obiekt...

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg