paulinna 18.12.2010 20:04
mam 17 lat i obez owijania w bawelne przyznaje,ze kocham ksiedza .od półtora roku łudziłam się,że uczucie to slabnie ale ostatnio poznalam chlopaka.i kiedy pojawila sie iskierka nadziei na szaloną,mlodziencza milosc zdalam sobie sprawe z tego ze nie jestem w stanie sie zakochac,przemoc. ze chcac nie chcac porównuję go do tego księdza..i uswiadomilam sobie ze uczucie to zagniezdzilo sie we mnie na dobre ..nie slabnie a przybiera na sile odejmujac mi rozum i radosc z drobiazgow.wiem ,ze to owoc zakazany.jednak uzaleznienie wysysa ze mnie wolna wole i zdaje sobie sprawe z tego ze z kazdym dniem jestem coraz blizej wyznania mu tej zakazanej miłosci.nie chce tego,bo wiem ze bedzie sie za to winił jednak z dala od niego nie wytrzymam..modle sie aby Bog odsunal ode mnie to uczucie i nie rozumiem dlaczego wystawia mnie na taka probe..nie wiem co robic.ale wiem ze jesli nie zrobie nic to zwariuję.
zawsze zarzekałam się ze nikomu o tym nie powiem..do was pisze w akcie desperacji.prosze ..sama nie wiem o co.potrzebuje zrozumienia ,moze jakiejs rady?
Cóż powiedzieć... Człowiek powinien umieć panować nad uczuciami. Zwłaszcza takimi jak gniew, złość, irytacja. Jak widać, czasem także zakochanie. Przecież gdyby kiedyś jakaś kobieta zakochała się w Twoim mężu też oczekiwałabyś, że nie będzie robić głupstw, prawda? Potraktuj owego księdza jak żonatego...
Niedobrze, gdy życiem człowieka kierują uczucia. Owszem, one powinny być dla rozumu inspiracją. Czasem powinny korygować rozum, gdy chciałby się kierowac tylko chłodną kalkulacja zysków i strat. Ale nie można odrzucić rozum, a kierować się tylko uczuciami...
J.