ula 13.05.2010 13:13
Witam,
wchodzę na Państwa stronę dosyć często, gdyż z dużą regularnością zapominacie odpowiedzieć na moje pytania.
W związku z tym często widzę pytania od wielu ludzi ( zwykle kobiet) dotyczące związków z niewierzącymi.
Odpowiadający mówi, że do zawarcia związku małżeńskiego z takim człowiekiem potrzebna jest dyspensa biskupa, czy coś podobnego.
Od kiedy to biskup może sprawiać, że coś przestaje być grzechem?
Przecież Biblia w wielu miejscach mówi bardzo wyraźnie, że nie wolno sie wiązać z niechrześcijanami ( "co ma wspólnego światło z ciemnością?"), jest to na tyle wyraźnie, że nikt nie miałby wątpliwości, czy powinien to robić- wystarczyłoby podsunąć mu pod nos odpowiedni fragment.
Taką niefrasobliwą postawą nie tylko narażacie na grzech biedne kobiety, które bezgranicznie wam ufają (zamiast sięgnąć do źródeł- Pisma Świętego), ale jeszcze przyczyniacie się do popełnienia przez nie wyjątkowo złej życiowej decyzji.
A pytanie brzmi: po co to robicie?
Cytat z Pisma Świętego brzmi: " Nie wprzęgajcie się z niewierzącymi w jedno jarzmo. Cóż bowiem na wspólnego sprawiedliwość z niesprawiedliwością? Albo cóż ma wspólnego światło z ciemnością?" Prosze wybaczyć, ale z kontekstu nie wynika, jakoby chodziło o małżeństwo. Chodzi ogólnie o trwanie przy pogańskim stylu życia, pogańskich obyczajach... A o małżeństwach mieszanych Paweł pisze w 1 liście do Koryntian (7, 14): "Uświęca się bowiem mąż niewierzący dzięki swej żonie, podobnie jak. świętość osiągnie niewierząca żona przez brata. W przeciwnym wypadku dzieci wasze byłyby nieczyste, teraz zaś są święte".
2. Odpowiadam na pytania, bo ludzie pytaja o nauczanie Kościoła. Zazwyczaj katolickiego. Kościół katolicki jest niechętny małżeństwom mieszanym, ale ich ostatecznie nie zabrania.
3. Nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek odmówił odpowiedzi na Pani pytanie. Ale możliwe, możliwe...
J.