aaa 23.01.2010 23:19

Witam,

Mam pytanie odnośnie wizyty duszpasterskiej. Jaki sens ma kolęda księdza spoza parafii? Problem dotyczy wielkich miast, mieszkam w 8 pod względem wielkości mieście Polski. Ta sytuacja, kiedy wpada jak po ogień obcy ksiądz, który widzi mnie po raz pierwszy w życiu to istna szopka, cyrk i żenada. Piszę ostro bo jest to już kolejny raz. Rozmowa jest sztuczna: co robisz (jakby co mam 26 lat i pisze to świadomie), gdzie państwo pracują itd. długie pauzy. Rozmowa się nie klei, szkoda, że tylko pogody za oknem ks nie skomentował. Przecież to jest kpina, tutaj nie ma celu, na serio lepiej posłać kościelnego, który zbierze datki, bo tylko do tego taka wizyta się sprowadza w tym momencie, pomijając stracone pół dnia na baczność, bo nie wiadomo kiedy ks wejdzie. Czy nie można zakazać takich praktyk? Tutaj nie ma żadnego sensu, ani celu-tylko frustracja wiernych. W ogóle się zastanawiam jaki sens mam taka szopka. Na wsiach ma to sens, ludzie się znają, widują z ks, ale nie w mieście.

Odpowiedź:

W dużym mieście kolęda jest między innymi szansą, by duszpasterze i wierni się poznali. Nieraz jest to też okazja do tego, by zachęcić kogoś do większego zaangażowania się w życie parafii, a dla księży do poznania ludzkich problemów. Może rzeczywiście pomysł, by po kolędzie chodzi obcy ksiądz nie jest najlepszy, ale czasem i taka wizyta może komuś pomóc... A że czasem rozmowa się nie klei... Cóż, trudno winić tu księdza. Rozpoczynanie rozmowy w tak wielu rodzinach i znalezienie tematu bez pomocy zainteresowanego jest raczej trudne...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg