natalia_ 06.04.2009 22:06
szczęść Boże!
moim problemem jest masturbacja. a właściwie Komunia św. Otóż: dopiero w niedawnym czasie w pełni uświadomiłam sobie, że popełniałam grzech onanizując się. nigdy jednak (a zdarzało mi się to od dzieciństwa) nie robiłam tego z pełną świadomością, gdyż początkowo nie miałam świadomości, że popełniam grzech (mając 12-13 lat), następnie bałam się sama przed sobą przyznać i usprawiedliwiałam się (onanizowałam się bardzo rzadko, w ciągu ostatniego pół roku może cztery, pięć razy). myślę jednak, że te usprawiedliwienia były po części słuszne, ponieważ masturbacja nie wynikała u mnie z chęci zaspokojenia popędów, lecz przeważnie - jako reakcja na stres. wg tego, co przeczytałam - "należy wziąć pod uwagę niedojrzałość uczuciową, nabyte nawyki, stany lękowe lub inne czynniki psychiczne czy społeczne, które mogą zmniejszyć, a nawet zredukować do minimum winę moralną" i analizy własnego postępowania myślę, że w moim przypadku występowały te "okoliczności łagodzące". to tytułem wstępu.
na szczęście problem ten mam za sobą, gdyż kilka tygodni temu wyspowiadałam się z tego grzechu i poczułam naprawdę wielkość Bożego przebaczenia. od tego czasu "nie ciągnie" mnie do masturbacji i nie uczyniłam tego więcej.
przechodząc do rzeczy: nie zdając sobie sprawy najpierw z samego faktu grzeszenia, potem z tego, że to grzech ciężki, przyjmowałam Komunię świętą. były chwile, gdy sumienie podpowiadało mi, że może jednak powinnam się zastanowić, czy przyjmować Pana Jezusa. jednak w momencie tamtej spowiedzi z grzechu masturbacji nie pomyślałam (bo nie jest to chyba zapomnienie), po prostu nawet "nie wpadłam" na to, że możliwe, że przyjmowałam Komunię świętokradzko. bardzo się boję, że jednak tak było. zbliża się Triduum Paschalne, Wielkanoc i naprawdę nie wiem, co mam zrobić, czy przystąpić jeszcze do spowiedzi, czy poczekać po prostu do kolejnej (staram się spowiadać co dwa, trzy miesiące). wydawałoby się, że sprawa jest prosta, ale jednak targają mną wątpliwości, gdyż do tej pory nie umiem rozeznać, czy występujące "okoliczności łagodzace" takie jak brak świadomości grzechu, nie zmniejszają jego wagi. wówczas Komunia nie byłaby chyba przeze mnie przyjmowana świętokradzko? rozum mówi mi, że miłosierny Bóg przebaczył mi w tej spowiedzi grzech masturbacji oraz - niewypowiedziany, bo nieuświadomiony - ewentualny grzech świętokradztwa. jednak moje (mniemam, że nieco skrupulanckie) sumienie zmusza mnie do wahania.
zaczynam się też zastanawiać, czy moje wątpliwości są znakiem od Pana, że coś jednak zrobiłam nie tak (mimo że wyspowiadałam się szczerze z grzechu nieczystości), czy też to podszepty szatana, który chce oddalić mnie od Boga.
proszę o pomoc, czekam ze zniecierpliwieniem na odpowiedź: czy mogę bez obaw przystępować do Komunii świętej?
Bóg zapłać za odpowiedź!