taliaa 07.11.2008 19:13

Mam problemy w pracy. Jestem nauczycielką.
W tym roku musiałam zmienić pracę i trafiłam do "trudnej" szkoły. W ciągu niespełna dwóch miesięcy spotkałam się z taką dawką chamstwa, lekceważenia, agresji, że w pewnym momencie poczułam się wykończona psychicznie. Moja praca to absurd, bo mam poczucie jakbym była workiem treningowym dla nastolatków, którzy w klasie na lekcjach odreagowują swoje problemy. Jako nauczyciel zawsze i wszystko muszę zrozumieć, tego się ode mnie wymaga, ale ja po prostu nie mam już sił.

Postanowiłam wziąć długie L4, za które musiałam zapłacić lekarzowi, bo zmęczenie psychiczne nie jest traktowane jako choroba. Z tego powodu czuję się źle, wyrzucam sobie, że może powinnam walczyć, poświęcać się, być w porządku, zadręczam się takimi myślami. Z drugiej strony nie chcę wracać do pracy, myślę o urlopie zdrowotnym. Co powinnam zrobić?
Taliaa

Odpowiedź:

Chyba nikt, poza pracującymi w tego typu szkołach, Pani problemu nie zrozumie. Ale prawda jest taka, że aby uczyć tego rodzaju młodzież potrzebny jest talent pedagogiczny na miarę Korczaka albo odporność bawołu. Niestety, zwyczajne umiejętności nie wystarczają. Zwłaszcza że wobec tych problemów nauczyciel stoi zazwyczaj sam. Gdy szuka pomocy mówi się mu, że wina leży po jego stronie, że jest za mało elastyczny pomysłowy i temu podobne dyrdymały...

Co zrobić? Tego niestety nie wiem. Ale wiem, że w takim wypadku nie uważałbym, że musi mieć Pani wyrzuty sumienia z powodu owego L4. Odpoczynek, nabranie sił, są w takim wypadku bardzo potrzebne. Inaczej łatwo mogłoby dojść do jakiejś tragedii. To także czas na przemyślenia, jak do sprawy podejść. Być może znajdzie Pani siłę, by jeszcze raz, już teraz będąc przygotowaną psychicznie, zmierzyć się z tym problemem. Ale jeśli zdecyduje się Pani na urlop, też nie ma w tym nic złego. Bo Pani wie najlepiej, czy da radę z problemem się zmierzyć...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg