krzysztof 03.10.2008 16:55

Sczęść Boże,mam wątpliwości w sprawie sytuacji z wakacji,to dotyczy mojej nieobecności na niedzielnej Mszy Św. i trudno mi rozeznać te sprawę. Wracaliśmy (3 osoby) z Serbii w sobotę 13 IX pociągiem z Belgradu do miejscowości pod granicą z Węgrami. Wyjazd był o 16:30 i dojechaliśmy późno więc nie mogłem pójść do kościoła w sobotę. Zależało nam na czasie, bo nasza koleżanka musiała być 15 IX w Polsce w sprawie zapisu na studia. Na miejscu młody Serb zaoferował nam nocleg w swoim domu na przedmieściach miasta (trzeba było dojechać taksówką). Mieliśmy po 7 rano dojechać busem lub taksówką na dworzec lub na miejsce gdzie można by "łapać stopa" (powrót odbywał się transportem kombinowanym - głównie autostop,a także autobusy i pociągi-nie chcieliśmy kupować bardzo drogich biletów na dalekobieżne kursy, a sprawa była ważna więc należało się spieszyć).wstaliśmy wg. planu o 7, ale nasz gospodarz był gościnny w dość specyficzny sposób, ponieważ sprawiał wrażenie jakby chciał nas jak najdłużej przytrzymać, możliwe dlatego, że chciał nam pokazać dużo rzeczy, tego nie wiem. na przystanku autobusowym przytrzymała nas jeszcze kontrola policji, a nasz gospodarz, choć miły, prowadził nas na dworzec chyba nie bezpośrednią drogą. rozglądałem się za kościołem, ale po drodze nie było żadnego, choć było to większe miasto i musiały tam być.w końcu udało nam się dostać na drogę wylotową (nie raz wracaliśmy autostopem do Polski tą drogą i byliśmy pewni, że będziemy w Krakowie wieczorem).Tym razem jednak szło wyjątkowo ciężko - kilkoma podwozami dojechaliśmy za Budapeszt, za każdym razem przesiadaliśmy się daleko od miast, czyli też od kościołów.w momencie kiedy uświadomiłem sobie że możemy nie zdążyć dojechać dzisiaj i pewnie nie pójdę na mszę, pomodliłem się po cichu i jakoś chciałem Bogu oddać naszą sprawę.Do miejscowości pod granicą ze Słowacją dojechaliśmy już bardzo późno. Zastanawiałem się jaki był ciężar mojej winy-chciałem bardzo iść do kościoła (dlatego trochę mnie denerwowała sytuacja), ale z czasem pomyślałem że może nie zrobiłem wszytskiego żeby na niej być np. mogłem się odłączyć od grupy i wracać sam (choć obiecałem rodzicom że tym razem tego nie zrobię), mogłem zawrócić do większej miejscowości gdy było już za późno aby dotrzeć do Polski.nie wiem co zrobić z tą sytuacją, po tym zdarzeniu przyjąłem Komunię, ale przed kolejną mszą miałem takie wątpliwości że wolałem się wsytrzymać.dziękuję za wszelki wskazówki, pozdrawiam.Z Bogiem

Odpowiedź:

Odpowiadający powiedziałby o wszystkim na spowiedzi. Jego jednak zdaniem trudno Cie obwiniać za to, ze nie byłeś na Mszy. Po prostu nie zdążyłeś, siła wyższa... Inaczej to mieliście zaplanowane...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg