Bardzo zmartwiona 17.05.2008 16:24

Witam!
Mam poważny problem. Wiem, że podobne pytania padały tutaj wielokrotnie. Przeczytałam odpowiedzi na nie. Ale jak wiadomo, każdy przypadek jest inny. Dlatego chciałabym bardzo prosić o radę... gdyż nie potrafię sobie poradzić...
Ostatnio przystąpiłam do spowiedzi. To miał być początek nowego etapu w moim życiu. Definitywne zerwanie z tym, co było złe i podjęcie próby życia w zgodzie z Bogiem, pod każdym względem. Nawet w kwestiach, które kiedyś wydawały mi się trudne do realizacji. Chciałabym żyć najlepiej jak potrafię.
W momencie kiedy odeszłam od konfesjonału pojawiło się jednak coś, z czym nie potrafię sobie w żaden sposób poradzić. Mam wrażenie, jakby jakaś zła siła zmuszała mnie do wypowiadania w myśli wulgarnych słów - w zupełnym oderwaniu od rzeczywistości, tak po prostu, pod adresem jakichś osób i co najgorsze bardzo często - obrażające samego Boga. Nie chcę tego. Ale non stop coś mi przypomina o tym, że muszę w myśli wypowiadać te straszne słowa. Tak jakby wypowiedzenie ich miało przynieść ulgę, ale tak naprawdę nie przynosi. Nie wiem jak to wytłumaczyć, jednak przez cały czas czuję straszny niepokój. Jestem podenerwowana, już nawet nie potrafię o niczym innym myśleć. Jeżeli uda mi się o tym zapomnieć, to na kilka minut. Poźniej wszystko wraca. Chciałabym od tego uciec, ale od siebie samego nie ma ucieczki...
Tak bardzo chciałam przystępować regularnie do komunii. Być blisko Boga. Podjęłam próbę zmiany wszystkiego, co bylo w moim życiu złe. Tymczasem pojawiło się jakieś absurdalne zło, które niszczy wszystko:( i próbuje odciągnąć mnie od dobra. Nie potrafię walczyć z tymi natrętnymi myślami. Wypowiadam w myślach słowa, których wypowiedzieć nie chcę, równocześnie przepraszając Boga, negując wcześniejsze myśli, często modląc się o uwolnienie mnie od tego ciężaru.
Nie wiem, co robić. Nie wiem, czy mogę przystępować do komunii. Jak sobie z tym radzić. Czy przy spowiedzi poruszyć ten temat. Pojawiały się tutaj odpowiedzi, iż jest to pokusa, ale tak źle się z tym czuję... Strasznie się boję. Boję się tych myśli, które mimo, że rodzą się w mojej głowie, jakby nie należały do mnie. Boję się, że nie walczę wystarczająco z tą pokusą, skoro wypowiadam te okropne słowa. Neguję te myśli, zwracam się w tej sprawie do Boga, ale to wszystko wraca. Bardzo proszę o pomoc!

Odpowiedź:

Diabeł nie musi kusić kogoś, kto trwa w grzechach. Dlatego pokusy nasilają się, gdy człowiek wraca do Boga. Pani stan w pewnym sensie jest czymś normalnym...

Człowiekowi nieraz bardzo trudno ocenić, czy jakieś złe myśli są przez niego chciane i akceptowane czy nie. Bo wydaje mu sie, ze każda myśl musi być jego. Bardziej nawet niż słowa. Tymczasem patrząc z boku ewidentnie widać, że jest to tylko pokusa. Bardzo perfidna, bo dla nękanego nią trudna do odróżnienia od faktycznego grzechu.

Pani nie akceptuje tych myśli. Pani ciągle je odrzuca. To, ze miedzy myślą a jej odrzuceniem minie kilka sekund niewiele znaczy. To nie są Pani myśli, Pani sie z nimi nie zgadza. One Panią nachodzą, ale nie są Pani. Bo ich Pani nie akceptuje...

W ocenie pewnych zjawisk warto spojrzeć na owoce. Czy są dobre czy złe. Jak jest w Pani przypadku? Szatan chce odciągnąć człowieka od Boga, od dobra. Chce wzbudzić w człowieku przekonanie, że (ów człowiek) jest do niczego, ze jest i tak skazany na trwanie w grzechu i wieczne potępienie. Wtedy osiąga swój cel - człowiek trwa w oddaleniu od Boga, rezygnuje z nawrócenia. A diabeł może sie cieszyć. Gdyby dała Pani posłuch twierdzeniu, że to co Pani przezywa jest wielkim grzechem wynikło by z tego większe zło. Jeśli jednak uwierzy Pani, że jest to tylko pokusa, będzie Pani dalej trwała przy Bogu, w dobrym. Owoc odrzucenia myśli, że popełnia Pani jakiś grzech będzie więc dobry. A więc będzie i z Boga...

Co robić? Warto powiedzieć o problemie przy najbliższej spowiedzi. Moja rada jest taka, by co dzień, rano i wieczorem powierzać ten problem Bogu: rano mówiąc Mu o tym, ze czeka pewnie na Panią znów dużo pokus, ale że nie chce Pani niczego złego, wieczorem dziękując za wytrwanie w dobrym i przepraszając, jeśli Pani zdaniem niezbyt dobrze poszło. Proszę jednak wierzyć w dobroć Boga. On na pewno rozróżnia złe myśli człowieka od myśli, które go nękają, a których tak naprawdę nie chce.

Słowem: jest sie czym martwić, bo to męczące. Ale z drugiej strony martwić za bardzo się nie trzeba, bo Pani zwycięża....

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg