I 20.05.2007 12:18

Ten portal wiele razy mi już pomógł, ale ja mam ciągle nowe wątpliwości. Poszłam do spowiedzi, która była dla mnie bardzo ciężka, strasznie się bałam,bo musiałam pójść do znajomego księdza a rodzice nie chcieli mnie zawieść do innej parafii ale wyznałam grzechy, ksiądz dał mi rozgrzeszenie. Tylko był to ten ksiądz, który mnie można powiedzieć zna. Teraz, kiedy go widzę, mam straszną świadomość : ten człowiek zna moje grzechy, mam wrażenie, ze on na mnie jakoś inaczej patrzy. Nie jest to pogarda, ani nic takiego, ale ja się bardzo dziwnie czuję...

A moje drugie pytanie, a raczej wątpliwość: ciągle się zastanawiam, czy czasem w przeszłości nie zrobiłam jeszcze czegoś, co jest grzechem, czytam sobie rachunek sumienia i łapię się na tym, że nie wiem, czy w końcu kiedyś to zrobiłam, czy nie i ciągle się gubię : czy spowiedzi były świętokradzkie , czy ja godnie przyjmuję Pana Jezusa, czy jeśli nie powiem o tej mojej wątpliwości co do popełnionego czynu na najbliższej spowiedzi, to czy mogę przyjmować Pana Jezusa?? I teraz : czy powinnam dać temu spokój (bo to , nad czym się zastanawiam, są tą raczej grzechy lekkie), czy powinnam naprawdę poważnie się zastanowić czy to zrobiłam i nawet jeśli mam wątpliwości wyznać to??????

I kolejne pytanie, jeśli na ostatniej spowiedzi wyznałam , ze zatajałam grzechy i wyznałam je, ale nie była to spowiedż generalna to ona jest ważna czy nie?? I tutaj jeśli to możliwe, proszę o konkretną odpowiedż tak albo nie. Czy jeśli nie podaję liczby i okoliczności grzechów to popełniam kolejny?? Albo jeśli jeszcze nie byłam świadoma, ale nie usłyszałam pokuty, odmówiłam sobie inną a potem na następnej spowiedzi nie powiedziałam, ze zadanej pokuty nie odmówiłam to mam jakiś grzech?? Proszę o możliwie szybkie odpowiedzi, bo się z tym wszystkim ciągle męcze i bardzo za nie dziękuję...

Odpowiedź:

1. Nie bój się. Ksiądz na pewno nikomu o Twoich grzechach nie powie. Zapewne też wcale teraz na Ciebie inaczej nie patrzy, bo księża to ludzie, którzy najmniej ludzkim grzechom się dziwią. pewnie to tylko takie Twoje wrażenie...

2. O sprawie najlepiej porozmawiać ze spowiednikiem. To on może sensownie Twój stan ocenić. Ale... W przeszłości nie powinno się zbytnio grzebać. Zwłaszcza jeśli masz tendencje do skrupulanctwa. Jeśli sprawy dotyczą grzechów lekkich, w ogóle do nich nie wracaj. Jeśli grzechów ciężkich, to powiedz o tym na spowiedzi tylko wtedy, gdy jesteś pewna, że dany czyn faktycznie miał miejsce. Jeśli nie jesteś pewna czy to coś zrobiłaś czy nie, jeśli nie pamiętasz czy sie spowiadałaś czy nie, to pewnie wszystko jest w porządku. Możesz o tym powiedzieć w spowiedzi dla świętego spokoju (jeśli nie zabronił Ci wracania do przeszłości spowiednik). Tak jak mówisz teraz: że masz wątpliwości. Ale jeśli spowiednik powie, żebyś nie wracała, to słuchaj go...

Skrupulanctwo to choroba. Wyleczyć je może tylko współpraca ze spowiednikiem. I zaufanie mu bez zastrzeżeń.

3. Skoro spowiednik uznał, ze tak wystarczy i o nic więcej nie dopytywał to uznaj, że wszystko jest w porządku.

4. Niepodanie liczby grzechów jest błędem, ale nie powoduje nieważności spowiedzi. Gdyby ksiądz chciał, to by zapytał. Okoliczności grzechów trzeba wyznawać tylko wtedy, gdy są one naprawdę istotne dla sprawy. Np. co innego gdy kradnie się 10 zł, a co innego, gdy chodzi o dwa tysiące. Co innego, gdy mąż zdradza żonę, co innego, gdy narzeczony uległ pokusie i przed ślubem współżył ze swoją narzeczoną. Zazwyczaj nie mają jednak większego znaczenia motywy, dla których ktoś postąpił tak czy inaczej, jakieś szczegóły jak sprawa przebiegała itd.

5. O zmianie pokuty powinno się powiedzieć. Ale nie tragizuj. To nie jest wielki problem. Bo nie wynika z niechęci pokutowania czy świadomej zmiany decyzji spowiednika, ale z zapomnienia, nieuwagi...

J.

5.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg