Lidzia 14.01.2007 23:41

Jakie są granice i sens dobrowolnych umartwień? Osobiście szokują mnie sytuacje, gdy ktoś szuka cierpienia - a przecież robiła tak większość świętych. Czytałam "Dzienniczek" św. Faustyny i byłam zbulwersowana tym, jak mało tam poczucia humoru w sprawach codziennych (np. siostra jedna kazała s. Faustynie wejść na stół za karę, bo nie wykonała jakiejś pracy i ona oczywiście posłuchała). Czy takie zachowania nie psują naszych bliźnich? I jakieś to masochistyczne... Co innego, gdy bez naszych zamiarów spotykamy się z cierpieniem... Proszę o odpowiedź

Odpowiedź:

Odpowiadający nie potrafi jasno wyznaczyć granicy, poza którą przyjmowanie cierpień jest już niezdrowe. Wydaje się bowiem, że jest nią nie tyle zgoda na jedno umartwienie a odrzucenie drugiego, ale motyw, z którego się owo umartwienie podejmuje. Na pewno może być tak, że umartwianie się jest wyrazem nie zdrowej pobożności, ale ludzkiej pychy. Inaczej patrzymy na św. Franciszka, który przy ludziach oddał ojcu swoje szaty i nagi stanął przed tłumem, inaczej na kogoś, kto dziś zechciałby zaaranżować podobne widowisko, by być podobnym do św. Franciszka. W każdej sytuacji trzeba więc indywidualnej oceny. I zobaczenia, że wielcy święci nie zawsze mieszczą się w kanonach tego, co wydaje nam się słuszne i dobre.

Matce Teresie zarzucono kiedyś, że będąc w Anglii brała rzeczy z supermarketu, a nie mając pieniędzy głośnym domaganiem się wsparcia osób biednych niejako wymuszała to, że ktoś za nią zapłacił. Rzeczywiście, zazwyczaj byśmy taką osobę potraktowali jako nieodpowiedzialną. Jednak Matka Teresa całym swoim życiem udowadniała, że jej troska o biednych nie jest chwilowym kaprysem, a takie zachowanie nie jest chęcią wyłudzenia pomocy....

J.

więcej »