głośnik 02.09.2006 10:29

Szczęść Boże,
Wierzę w Boga, ale nie potrafię Go pokochać. Nie umiem pokochać Kogoś, kogo nigdy nie widziałem?
Nie umiem też osiągnąć szczerego żalu za grzechy.
Żyję w grzechu, ponieważ bez szczerego żalu nie będę się spowiadał. Proszę o pomoc. Z góry dziękuję. Bóg zapłać.

Odpowiedź:

Problem może mieć swoją przyczynę w dwóch sprawach. Po pierwsze, możesz nie rozumieć czym jest miłość i czym jest żal. Po drugie, może to być kwestia niewłaściwych relacji z Bogiem....

Czym jest miłość dobrze wiedzą dzieci i starcy. Młodzieży i dorosłym często wydaje się, że to w pierwszym rzędzie uczucie. Uczucie charakteryzujące się szybszym biciem serca na widok osoby kochanej, nieodpartym pragnieniu ciągłego myślenia o tej osobie, szukaniu bliskości i temu podobnymi objawami. A to nieprawda. Miłość to w pierwszym rzędzie postawa. Kto kocha, chce dobra osoby kochanej. Nawet jeśli wymaga to poświęcenia czy rezygnacji. To dlatego kochający rodzice są zdolni do wstawania w nocy do płaczącego dziecka, to dlatego dla niego rezygnują z atrakcyjnych wyjazdów czy nowego samochodu. Chcą jego, nie tylko swojego dobra. Tymczasem zakochany nie zawsze kocha. Często kocha siebie, swój stan zakochania. Droga osoba jest tylko lustrem, pozwalającym kochać siebie samego. Kiedy lustro nie spełnia swojego zadania, nie pozwala zachwycać się sobą, wtedy szuka się nowego. To dlatego niektórzy od (rzekomej) miłości tak szybko przechodzą do nienawiści. Słusznie w języku polskim funkcjonował kiedyś zwrot "kocham się w" (kocham się w pannie Krysi)...

Byłoby raczej czymś dziwnym gdybyś zakochał się w Panu Bogu. Dokładniej, byś "kochał się w Pani Bogu". W miłości do Boga chodzi o to, by być Mu wiernym. By zawsze mówić Mu "tak". By wszelkie otrzymane od Niego dobro, ale i bolesne doświadczenia, przyjmować w duchu zaufania i pokory. Bo On naprawdę jest dobry...

Podobnie jest z żalem za grzechy. Żal nie zawsze wyraża się w uczuciu żalu. Częściej w postawie. Wiem że zrobiłem źle, uznaję to przed Bogiem i postanawiam, że już więcej tego zła nie popełnię. To chyba znaczy więcej niż często chwilowa egzaltacja...

Tak zarysowany problem miłości do Boga i żalu za grzechy podprowadza już pod drugą część odpowiedzi, pod zagadnienie budowania poprawnych relacji z Bogiem. Nie da się ich zbudować teoretycznie, przez przeczytanie iluś tam mądrych książek. Osiągniesz to tylko wtedy, gdy bedziesz często z Nim przebywał. Po prostu musisz się często modlić. Choćby to były tylko krótkie akty strzeliste. Musisz spotykać się z Nim na Eucharystii, w spowiedzi... Wtedy nauczysz się patrzyć na świat Bożymi oczyma. Wtedy będziesz widzieć siebie (mniej więcej) tak, jak widzi Bóg....

I jeszcze jedno. Idąc tą drogę chyba nie warto pytać, ile się już osiągnęło. To może prowadzić do pychy albo rozpaczy. Traktuj to raczej jak bezinteresowną przyjaźń, której stopnia doskonałości zmierzyć się nie da...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg