a 06.06.2006 08:02
Wrócę do problemu śmierci zwierząt, stworzenia świata, marności...
Zwierzę nie ma duszy nieśmiertelnej - zatem chyba od początku musiało być pomyślane jako byt przemijalny? Są takie fragmenty w Katechizmie:
Stworzenie ma właściwą sobie dobroć i doskonałość, ale nie wyszło całkowicie wykończone z rąk Stwórcy. Jest ono stworzone "w drodze" (in statu viae) do ostatecznej doskonałości, którą ma dopiero osiągnąć i do której Bóg je przeznaczył. Bożą Opatrznością nazywamy zrządzenia, przez które Bóg prowadzi swoje stworzenie do tej doskonałości
Bóg daje ludziom możliwość dobrowolnego uczestniczenia w swojej Opatrzności, powierzając im odpowiedzialność za czynienie sobie ziemi "poddaną" i za panowanie nad nią . Bóg pozwala więc ludziom być rozumnymi i wolnymi przyczynami w celu dopełniania dzieła stworzenia, w doskonałej harmonii dla dobra własnego i dobra innych.
[...] W swojej nieskończonej mocy Bóg zawsze mógłby stworzyć coś lepszego. W swojej nieskończonej mądrości i dobroci Bóg chciał jednak w sposób wolny stworzyć świat "w drodze" do jego ostatecznej doskonałości. To stawanie się dopuszcza w zamyśle Bożym pojawianie się pewnych bytów, a zanikanie innych; dopuszcza obok tego, co najdoskonalsze, także to, co mniej doskonałe; obok budowania natury, również zniszczenia.
Czy wobec tego można przyjąć, że przemijanie świata nie jest "marnością" w przeciwieństwie do przemijania człowieka, który został stworzony nieśmiertelny? Czy można uznać, że przemijanie i śmierć zwierząt była elementem tego "stawania się" świata? Bo przecież chyba nie były nigdy nieśmiertelne?
A to co weszło na świat przez grzech człowieka, ta "marność" stworzenia to cierpienie, złość, gniew, okrucieństwo, niepotrzebne niszczenie - a nie po prostu przemijanie - to w jakiś sposób skutki grzechu, jego konsekwencje, to dzieło człowieka? Innymi słowy - zgrzeszył i grzeszy, więc sam cierpi i powoduje cierpienie świata?
Tylko człowiek - jako byt pomyslany jako nieśmiertelny - w ramach owej "marności" został poddany śmierci?
Dalej Katechizm:
Ustalona dzięki pierwotnej sprawiedliwości harmonia, w której żyli, została zniszczona [...] Została zerwana harmonia ze stworzeniem; stworzenie widzialne stało się wrogie i obce człowiekowi. Z powodu człowieka stworzenie "zostało poddane marności" (Rz 8, 20). Na koniec zrealizuje się wyraźnie zapowiedziana konsekwencja nieposłuszeństwa: człowiek "wróci do ziemi, z której został wzięty". Śmierć weszła w historię ludzkości.
Ale ludzkości, a nie świata... Czy tak można myśleć?