ona 25.07.2005 14:28

Jezus nakazuje wybaczać tym którzy sprawiają nam przykrość lub krzywdzą w jakiś sposób. (por. Łk17;3-4) To jest zawsze trudne... Jednak zupełnie nie dawno, podczas lektury Ewangelii, kiedy któryś kolejny raz czytałam fragment o którym mowa, dostrzegłam pewien "szczegół" który widocznie umykał mi wcześniej. Chodzi o to że zdałam sobie sprawe że Jezus wcale nie wymaga od nas bezwarunkowego przebaczania... Nakazuje przebaczać jeśli strona winna ż a ł u j e swojego czynu... Dla mnie samej jest to ogromna różnica- dużo łatwiej jest mi wybaczyć jeśli ktoś wyrazi skruche i przeprosi...Myśle że wiele zatargów skończyłoby sie pomyślnie jeśli któraś ze stron przyznałaby sie do błędu.. Problem jednak w tym że w ogromnej wiekszości konfliktów o swojej racji przekonana jest każda ze stron...W takiej sytuacji na prośbę o wybaczenie nie ma wogóle co liczyć... I przebaczać w takim razie nikt nie ma obowiązku , bowiem osobie która nie żałuje nawet sam Bóg nie wybacza... W takiej sytuacji nakaz przebaczania niewiele zmienia a w każdym razie wiecej nie zmienia niż zmienia...bo większość konfliktów trwać będzie nadal... Jak postępować jeśli jest sie stroną w takim konflikcie i jest sie przekonanym o swojej racji i o swojej krzywdzie- tak zapewne jak i strona przeciwna?

Odpowiedź:

Pan Jezus chyba takie właśnie konflikty miał na myśli, kiedy mówił o nadstawieniu drugiego policzka, pójściu drugi tysiąc kroków i darowaniu szaty (Mt 5, 38-42). Konflikty, kiedy obu stronom sie wydaje, że mają rację. I nikt nie chce ustąpić, bo każdy czuje się tak, jakby wyciągnięcie ręki do zgody było jakąś ujmą na honorze, brakiem wyrównania krzywdy... On mówi: strać. Szukaj zgody nawet kosztem swojego dobrego samopoczucia. Bądź jak dobry Bóg... Bo do sensownej przyszłości nie ma innej drogi, jak przebaczenie. Żeby - jak piszesz - jednak większość konflktów nie trwała nadal...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg