A. 23.11.2004 16:50
Podczas Mszy Św. ksiądz nawoływał do otworzenia się na Jezusa. Mówił o ludziach, którzy cały czas mają serce otwarte dla Niego. Przytoczył przykład młodych dziewcząt, które podczas adoracji miały uśmiechnięte i spokojne twarze. Przypomniałam sobie, że ja w Kościele tez kiedyś widziałam młodą uśmiechniętą dziewczynę, która cały czas miała złożone ręce. Pomyślałam, że jej zazdroszczę. I w tym momencie podczas tej Mszy Św. ręce same zaczęły mi się składać, serce zaczęło mi mocno walić, w głowie uczucie nie do opisania, a na twarzy bez udziału mojej świadomości i bez świadomej pracy mięśni mimicznych pojawił się szeroki uśmiech. Trwało to około 5 min. Świadkiem tego był mój mąż. Czy to wpływ charyzmatycznego kazania księdza? Czy to jakaś autosugestia? Czy po prostu mogę uznać, że zostałam dotknięta przez Pana Jezusa?