..... 18.04.2004 18:57

Byłam raz nad rzeką i się modliłam i jeżeli wstydziłam się przeżegnać, bo ludzie obok przechodzili, a jednak to zrobiłam, ale chciałam zeby nikt nie widział to mam grzech ciężki?
I jeszcze jedno pytanie - kiedyś wpadła mi do głowy taka myśl - Boże wymyslę Ci modlitwy, obiecuję. Jak to powiedziałam to stwierdziłam, ze obietnicy muszę dotrzymać.I dotrzymałam, ale wymyśliłam te modlitwy tylko dlatego, ze obiecałam, tak jakby z przymusu. Więc czy mam grezech za obiecywanie? Nie powinno się nic obiecywać.

Odpowiedź:

1. Trudno w takim przypadku mówić o grzechu. Wstydziłaś się, ale w końcu i tak przeżegnałaś. Zauważ jednak, że nawet gdybyś tego nie zrobiła trudno byłoby mówić o wstydzeniu się wiary. Raczej chciałaś uniknąć dziwacznej (przynajmniej dla Ciebie) sytuacji. O wstydzeniu się wiary możnaby mówić, gdybyś się nie przeżegnała np. przed kościołem czy krzyżem. A i tak trudno to uznać za grzech ciężki...
Piszący te słowa parę razy powstrzymał się od uczynieniu na ulicy znaku krzyża lub nieco go opóźnił. Lubi bowiem modlić się chodząc. Trudno jednak czynić znak krzyża akurat w momencie mijania kogoś na ulicy. Ten ktoś może pomyśleć, że piszący te słowa zrobił to na jego widok ;)

2. A kto Ci powiedział, że nie powino się obiecywać? Nie powinno się lekkomyślnie składać przysięgi. Ale przyrzekać czy obiecywać można. Oczywiście powinniśmy się starać, by obietnic dotrzymać. I tak zrobiłaś. Twój motyw był bardzo szlachetny. Miałąś kłopot ze spełnieniem obietnicy, ale jej dotrzymałas. Nie tylko więc nie popelniłaś żadnego grzechu, ale jeszcze masz u Boga zasługę... Inna rzecz, czy Twoja obietnica była taka ważna...
Zwróć też uwagę, że właściwie przy każdej spowiedzi obiecujemy Bogu poprawę. Popełnienie grzechu jest złamaniem tej obietnicy. Ale przecież Bóg wie, że nie zawsze, mimo dobrych chęci, potrafimy zapanowć nad czynionym przez nas złem... Obietnica jest ważna raczej dla nas samych. Ma pomóc nam zmobilizować się do walki ze złem...

3. Jeszcze jedno. Z tego co piszesz odpowiadający wnosi, że masz skrupulatne sumienie. Spowiednicy traktują to jak chorobę. Powinnaś znaleźć sobie w miarę stałego spowiednika i wiernie wypełniać wszystkie jego zalecenia. Tylko w ten sposób nauczysz się na nowo widzieć dobro i zło we właściwych proporcjach. A to pozwoli Ci odzyskać spokój ducha i pogodę życia... Pamiętaj też, że Bóg jest dobry. Nie czyha na każde nasze potknięcie. Zaufaj Jego miłosierdziu, a nie swojej doskonałości w wyznawaniu grzechów. Boga zapewne bardziej boli, że tak źle o nim myślisz (bo myślisz, że o wszystko ma do Ciebie pretensje) niż takie drobiazgi o których w swoim pytaniu napisałaś...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg