j.k. 16.12.2003 20:55

Czy jak ktoś przyjmuje Komunię świętą tylko dwa razy w roku na święta po spowiedzi, bo współżyje z partnerem, to przyjmuje sakramentu niegodnie, choć żałuje, że zgrzeszył i by nie chciał, ale i tak wie, że najprawdopodobniej nie wytrzyma, bo ma słabą wolę poprawy, to czy to wystarczy? Czy gdy nawet spowiednik odpuści grzechy bardziej ufając tej osobie niż ona sama sobie, to istnieje coś takiego, że faktycznie nie ma rozgrzeszenia, gdy nie ma prawdziwego postanowienia poprawy, która jest wyrazem szczerego żalu?

Odpowiedź:

Żal tej osoby najprawdopodobniej jest szczery. Z Twojej wypowiedzi wynika, że tak uznał spowiednik, któremu owa osoba zapewne przedstawiła całą sprawę. Nie ma sensu podważać jego opinii.
Żal chodzi nieraz bardzo różnymi drogami. Piszesz wyraźnie, iż owa osoba żałuje i nie chciałaby owego grzechu, ale jest słaba i przypuszcza, że jednak nie uda się jej tej sytuacji zmienić. Sam żal wydaje się być szczery, bo ów człowiek ma świadomość, że robi źle i nie akceptuje tej sytuacji. Dlatego, choć rzadko, jednak przychodzi prosić Boga o przebaczenie. Poza tym chciałby więcej nie grzeszyć. Postanowienie poprawy świadczy o szczerości żalu. Może powinno być ono bardziej stanowcze i konkretne. Odpowiadający nie zna sytuacji dokładnie, ale jeśli owa osoba unika okazji do grzechu (np. nie mieszka z ukochaną osobą) to trudno żądać wiele więcej. Tak więc opinia spowiednika wydaje się słuszna...
Rozgrzeszenie nie byłoby ważne, gdyby ktoś udawał żal, uważał że nic złego się nie dzieje i w żaden sposób nie próbował zmienić sytuacji...
Na koniec rada: może należałoby pomyśleć o pobraniu się. To usunęłoby tę bardzo niebezpieczną dla wiary sytuację. Bardzo trudno bowiem, mając świadomość własnej słabości, mimo wszystko trwać przy Bogu...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg