24.12.2002 20:47

Gdy się nie chce kogoś martwić, albo gdy ktoś poczuł się lepeij można powiedzieć nieprawdę ?

Odpowiedź:

W jednej z ostatnich odpowiedzi napisano, że można okłamać osobę, która chce źle wykorzystać usłyszaną prawdę. Nie wydaje się, aby martwienie kogoś było tego rodzaju sytuacją... Trudno jednak o jednoznaczną odpowiedź na pytanie, czy wolno nie powiedzieć prawdy, by kogoś nie martwić albo by nie pogarszać jego złego stanu zdrowia. Pytanie jest zbyt ogólne, by można było udzielić jednoznacznej odpowiedzi.

Spróbujmy po kolei...
Odpowiadającemu nie wydaje się, aby można było okłamywać rodziców, którzy pytają o nasze stopnie w szkole. Oni mają prawo znać prawdę. Oczywiście nie ma obowiązku chwalić się złymi ocenami, gdy rodzice o to nie pytają... Należy przy tym pamiętać, że kłamstwo ma krótkie nogi. Kiedy prawda wyjdzie na jaw, rodziców zaboli znacznie bardziej. Nie tylko bowiem okaże się, że dziecko ma kłopoty w szkole, ale dojdzie jeszcze ból związany z okłamaniem. Bułąt Okudżawa śpiewał kiedyś, że kłamstwo rani bardziej, niż wróg na wojnie...

Na pewno też nie powinno okłamywać się chorych co do stanu ich zdrowia. Jest to niemoralne z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze powiedzenie prawdy daje im szansę na załatwienie tych spraw, które koniecznie chcieliby jeszcze przed śmiercią uregulować. W grę może wchodzić spowiedź, pojednanie się z rodziną, naprawienie krzywdy... Nie powinno się nikogo tej szansy pozbawiać. Po drugie trzeba pamiętać, że osoba okłamywana co do swojego stanu zdrowia zazwyczaj nie jest ślepa i widzi, że uśmiech i zapewnienia krewnych nie są szczere. Jest chyba najgorszą rzeczą na świecie samotnie mierzyć się ze swoimi obawami i lękami. Chory-umierający zamiast znaleźć wsparcie w swej rodzinie, znajduje obłudników. Nie ma z kim porozmawiać o swoim lęku przed śmiercią, nie ma do kogo zwrócić się o wsparcie, o zrozumienie.
Wydaje się, że także gdy rokowania nie są jeszcze zbyt pewne, należy choremu powiedzieć prawdę. Ludzie tłumaczą się nieraz, że chcą wzbudzić w chorym nadzieję na wyzdrowienie. Tymczasem prawdziwa nadzieja może pojawić się tylko wtedy, gdy chory będzie znał prawdę o swoim stanie zdrowia. Tylko wtedy może znaleźć w sobie siły do walki z chorobą, albo tym goręcej może prosić Boga o cud. Inaczej jest to karmienie człowieka iluzją... Dodajmy jeszcze, że prawdę o złym stanie zdrowia należy przedstawić choremu delikatnie i z szacunkiem...
Piszący te słowa nie może oprzeć się wrażeniu, że okłamywanie chorego co do jego stanu zdrowia bierze się u rodziny najczęściej nie z troski o stan ducha chorego, lecz z lęku przed zmierzeniem się z doświadczeniem, jakim trwanie przy kimś, kto wie, że jest skazany na rychłą śmierć. Rodzina boi się jego strachu, jego buntu, jego bólu... W imię miłości trzeba być wtedy z nim...

Wydaje się, że można choremu nie powiedzieć prawdy, gdy jego stan jest ciężki, a trzeba by przekazać mu jakąś straszną dla niego wiadomość. Z taką informacją można chyba poczekać, aż chory poczuje się lepiej. Trzeba jednak wyczuć, czy przypadkiem niepokój o tą sprawę (np. życie współuczestników wypadku) nie jest dla niego gorszy niż prawda... Zostawmy to indywidualnemu wyczuciu sytuacji...

Ósme przykazanie kategorycznie nakazuje nam nie oczerniać. W innych przypadkach zostawia nam pewne pole manewru. Pamiętając kto jest ojcem kłamstwa będziemy unikali wszelkich form szerzenia nieprawdy w swoim życiu. Nie możemy jednak zapominać, że najważniejszym przykazaniem jest miłość Boga i bliźniego. Ta zasada stoi przed wszystkimi innymi. Jeśli sumienie wskazuje nam, że w konkretnym przypadku powiedzenie prawdy nie będzie wyrazem miłości bliźniego, to postąpmy zgodnie z przykazaniem miłości...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg