Gość 09.09.2021 01:21

Słyszałem od bodaj egzorcysty w Radiu Maryja, że tatuaże były kiedyś robione z prochów zmarłych itd. i jako że mają takie pochodzenie to on jako egzorcysta stanowczo je odradza. Nie słyszałem całej audycji, ale już nawet niezależnie od niej mam pytanie, czy naprawdę tatuaże są postrzegane przez Kościół jako coś szatańskiego? W końcu jak nie są robione z prochów przodków i podczas ich wykonywania tatuażysta nie odprawia żadnego obrządku to chyba nie mają ze złym duchem nic wspólnego?
Czy tatuaże są/mogą być "tylko" grzechem zw. z próżnością i oszpecaniem własnego ciała (chociaż chyba istnieje już możliwość ich usuwania) czy również uczynkiem powiązanym z satanizmem/szatanem itd.?

Odpowiedź:

Abstrahując od tego, z czego dawniej robiono tatuaże i jakie znaczenie przypisywano im w różnych kulturach...

Tatuaż i tatuaż to nie zawsze to samo. Do niedawna (z skali mojego życia) ludzie rzadko się tatuowali, a jeśli już, to była to domena wojskowych, więźniów i półświatka. Tatuaże bywały dyskretne, ledwie jakaś kropka, czasem parocentymetrowe obrazki serca przebitego strzałą czy jakieś inne, w podobnym rozmiarze. Większe, jeśli się zdarzały, to chyba niezwykle rzadko, bo jakoś takich ludzi widać nie było. Ot, na basenach. Trudno powiedzieć, że były wtedy jakimś moralnym czy duchowym problemem.

Dziś jednak tatuaże są znacznie większe. Częściej też pojawiają się na stale widocznych częściach ciała - ramionach i dłoniach czy głowie. Czy to problem zdrowotny? Nie wiem. Czasem słychać doniesienia o tym, że któryś z barwników produkowany jest z substancji mogącej zdrowiu zaszkodzić, ale to raczej nie jest moralnie problem poważny. Próżność? No na pewno, ale to też wielkim moralnym problemem nie jest, dopóki nie przejawia się w konkretnych złych czynach. Największy problem, jaki widzę dziś w tatuażach wiąże się z tym, co przedstawiają.

Chrześcijanie z Egiptu, Koptowie, tatuują sobie często krzyż na nadgarstku. Nic zdrożnego. Wiele jednak dzisiejszych tatuaży to obrazy w klimacie demonicznym. Jakieś potwory, okropieństwa, nie wiem jak to nazwać. Czemu ludzie w ten sposób "zdobią" swoje ciało? Co siedzi w ich duszach, skoro na coś takiego się decydują?

Nie wiem, nie chcę osądzać. Ale dla mnie to znak, że dzieje się z nimi coś niepokojącego. Podobnie zresztą takim znakiem może być styl ubierania się. Różnych mód jest dzisiaj sporo, można wybierać. Ten wybór świadczy jakoś o tym, co się dzieje w duszy człowieka. Dlaczego np. dziewczyna - blondynka - farbuje włosy na czarno, ubiera się na czarno (a nie nosi żałoby) i jeszcze twarz pokrywa makijażem tak, by mieć bladą cerę i czerwone usta? Chce przypominać wampira czy co?

J.

 

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg