Gość_2 06.04.2017 17:36
Czy złoty środek (umiar) to inaczej kompromis? Trochę zarobię godziwą/niegodziwą mamonę a trochę da mi Bóg w mannie? Trochę Boga, trochę świata? Trochę zabezpieczenia w Bogu, trochę zabezpieczenia w pieniądzu? Trochę będę sam wypełniał prawo i starał się, a resztę wykona Bóg? Trochę ja, ale bez Boga nie dam rady? Trochę od Boga, trochę od świata? Jak to jest z tym kompromisem i umiarem? Czy umiar to kompromis inaczej?
Umiar, kompromis.... Jedno wcale nie jest tożsame z drugim. Ale może po kolei.
Chrześcijanin nie powinien godzić się na żadne zło. W tym znaczeniu nie powinien dla osiągnięcia swoich celów godzić się na nic, co jest złe. W sensie trochę ukradnę, resztę Bóg mi da, tego człowieka sponiewieram, ale dla pięciu innych będę dobry, żonę zdradzę ale tylko trzy razy w roku, przez resztę będę jej wierny....
W zabezpieczaniu się przed nieszczęściami to zalecałbym nie tyle umiar, co roztropność. Skoro są np polisy zabezpieczające przed różnymi szkodami mogącymi powstać w mieszkaniu i stać mnie na nie, to lepiej je wykupić niż lekkomyślnie stawiać na to, że Bóg sprawi, że sąsiadowi nigdy nie pęknie rura i mnie nie zaleje. Oczywiście chodzi o zabezpieczanie się przed szkodami choć trochę prawdopodobnymi, a nie takimi, których prawdopodobieństwo wystąpienia jest równe prawie zero. Np. przed szkodami wyrządzonymi przez meteoryty zabezpieczać się byłoby chyba przesadą. Ale już grad to co innego...
Co do umiaru.... Chodzi o to, że cnota leży pośrodku. Nie jest dobrze, gdy człowiek jest leniwy. Ale nie jest też dobrze, gdy staje się pracoholikiem. I to takim, który innych też ciągle pędzi do pracy. Albo post. Jest na pewno dobry. Nie jest jednak już chyba dobry, kiedy człowiek tak się głodzi, że wyraźnie szkodzi sobie na zdrowiu.
Podobnie umiarkowania trzeba w ocenie, że coś jest udziałem w grzechu cudzym. To, że jestem sprzedawca młotków nie znaczy, że jestem winny temu, że ktoś kogoś nim zatłukł. Podobnie gdy chodzi o noże. To że w kiosku sprzedawane są prezerwatywy nie znaczy, ze w ramach niewspierania zła nie wolno mi tam kupić gazety. Trudno też, bym jako grzech duchowego lenistwa uznał, że choć mógłbym nie chodzę na Mszę codziennie, choć w niedzielę czy uroczystości chodzę zawsze. Po prostu nie należy przesadzać z doszukiwaniem się we wszystkim zła czy zagrożenia duchowego...
A kompromis? To jest ustępstwo. Czasem właśnie jakaś zgoda na pewne zło. Zawsze po to, by obronić jakieś dobro. Tu ma zastosowanie zasada postępowania w przypadku, gdy jeden czyn pociąga za sobą da skutki - jeden dobry, drugi zły. Np. ratowanie życia matki pociąga za sobą śmierć dziecka...
Trzeba w takich wypadkach uwzględnić parę czynników. Np. dobro musi być większe niż zło, na które przychodzi mi się zgodzić (ot, sytuacja, gdy policjant broniąc ofiary zastrzeli napastnika), musi nie być innego sposobu na zapobieżenie jeszcze większemu złu, to zło nie może być wprost zamierzone, a jedynie dopuszczone i parę innych, mniej istotnych..
J.