BartekChom 14.11.2015 10:02
Ad. http://zapytaj.wiara.pl/pytanie/pokaz/2ac9b8
Przepraszam, ale również nie rozumiem Pana odpowiedzi.
Ad. 1. Czy mężczyzna zdradza żonę z prostytutką, inną kochanką, czy z konkubiną, grzeszy. Prędzej można powiedzieć, że to narażanie innej kobiety na grzech, ale sytuacja jest właśnie analogiczna do sytuacji aptekarza, który sugeruje pójście po antykoncepcję do innego. Faktycznie można też wcale nie proponować grzechu. Co Pan myśli o sformułowaniu odmowy współżycia z nadzieją na otrzeźwienie z argumentem, że równie dobrze może to robić z prostytutką?
Ad. 2. To brzmi dla mnie jak woda na młyn przeciwników nierozerwalności małżeństwa. Jeśli kobieta grzeszy współżyjąc i grzeszy odmawiając współżycia, wygląda, jakby nie można było uzyskać przebaczenia z powodu jednego błędu.
Czy zgadza się Pan, że zawsze można się nawrócić i kobieta może choćby porzucić konkubenta odsyłając go do jego żony? Mężczyzna może się obrazić na Boga, ale może też otrzeźwieć. Prawda, że jeśli się obrazi, a sąd uzna kobietę za winną rozpadu związku cywilnego i przyzna dzieci ojcu, to może on je wychowywać w nienawiś ci do Boga, ale alternatywą jest pokazywanie im przez oboje rodziców, że w praktyce Boże prawo można ignorować.
Inną możliwością jest oczywiście, że pierwsze mniemana małżeństwo nie było ważne, więc konkubenci mogą i powinni to wyjaśnić i się pobrać.
Co do wcześniejszej odpowiedzi, mam wrażenie, że każdy powinien się troszczyć o własne zbawienie i to jest dla wszystkich najlepsze. Nie dość, że daje dobry przykład, to, jak chyba powiedział pewien święty, w niebie będzie się modlił i przyniesie tym więcej pożytku niż czymkolwiek, co mógłby zrobić na ziemi. A alternatywą jest celowe czynienie zła z nadzieją, że wyniknie z niego dobro. Co może być lepszego niż niegrzeszenie (także zaniedbaniem)?
Tym razem to ja nie jestem pewien czy zrozumiałem pytanie... To znaczy tak...
1. Powiedzenie złodziejowi "nie okradaj X, okradnij raczej Y" jest ciągle namawianiem do grzechu... A co do drugiej części pytania "sformułowaniu odmowy współżycia z nadzieją na otrzeźwienie z argumentem, że równie dobrze może to robić z prostytutką?" chyba nie bardzo rozumiem. Kto, komu w jakich okolicznościach ma tak niby komuś radzić? Istnieją sytuacje, gdy małżonek/małżonka może odmówić współżycia. Ale radzenie by korzystać z usług prostytutki na pewno jest nieuczciwe...
2. Przypomne może pytanie: "Moje pytanie brzmi, czy w takich sytuacjach, gdy nie można się rozstać, nie zaproponować konkubentowi, by miał kochankę? Albo chodził do prostytutki?" Odpowiedź brzmi: nigdy nie powinno się radzić człowiekowi, by grzeszył. Gdy chodzi o to, żeby samemu pozostać bez grzechu jest to wyjątkowo samolubne zachowanie. Tak jak pisałem, korzeniem grzechu była zdrada małżeńska, zawarcie nowego związku. W takiej sytuacji każdy wybór, prócz powrotu do małżeństwa jest zły. Nawet jeśli w grę wchodzą rozgrywki o dzieci.
J.