Gość 21.03.2014 18:07
Na jakiej podstawie Kościół posegregował grzechy na ciężkie i nieciężkie? Na jakiej podstawie w ogóle uznał pewne rzeczy za grzech?
Weźmy na przykład takie czynności, jak uprawianie seksu przed małżeństwem. Dlaczego to jest uznane za cudzołóstwo? Wydaje mi się, że seks powinien być uznany za grzech TYLKO I WYŁĄCZNIE wówczas, gdy chodzi w nim jedynie o przyjemność. Sądzę, że odbywanie stosunku wtedy, gdy ludzie się szczerze kochają i właśnie to nimi kieruje nie powinno być grzechem. Przecież jaką różnicę robi obrączka na palcu albo jakiś durny papierek? To tylko rzeczy.
Z tym łączy się następna rzecz - antykoncepcja. Dlaczego próba powstrzymania zapłodnienia w nieodpowiedniej sytuacji jest zła? Przecież dzieci urodzone w niedogodnych warunkach wszystko psują! Rodzice mają kłopoty, dziecko jest nieszczęśliwe. Tego chce Kościół? Żeby świat ogarnęła patologia? Czemu Kościół uważa antykoncepcję za zabójstwo? To tylko plemniki. Każdego dnia mężczyzna produkuje ich około 500 000! Czy jeżeli one nie zapłodnią komórki jajowej to trzeba organizować pogrzeb, bo dziecko z tego plemnika nie przyszło na świat? To bez sensu! Podobnie jest zresztą z komórkami jajowymi. Każda kobieta ma ich setki w jajnikach. A ile z nich dają nam dziecko? Jedna? Dwie? Dziesięć? Przecież to nie jest nawet 1%! Więc co to zmienia, jak jedna szansa nie zostanie wykorzystana? Albo dwie? Może to oznacza, że kobiety powinny uprawiać seks odkąd tylko po raz pierwszy dostały miesiączkę? Żeby każda komórka jajowa, która może dać życie, zrobiła to? Jak dla mnie to podejście Kościoła jest głupotą.
Kolejną kwestią jest masturbacja. Naukowo rzecz ujmując jest to spełnianie jednej z PODSTAWOWYCH czynności życiowych. Biologia stawia potrzeby seksualne na tym samym poziomie, co zaspokajanie głodu albo oddychanie. Czemu więc Kościół nawołuje, by KAŻDY CZŁOWIEK walczył z własnym organizmem? Co to zmienia? Człowiek wierzący to człowiek wierzący. Człowiek po masturbacji jest spokojny i zadowolony, a człowiek walczący sam ze sobą jest kłębkiem nerwów. Czy właśnie o to chodzi? By po tej planecie chodziły same emocjonalne zgredy? To Kościół chce osiągnąć poprzez swoje głupie zasady?
Serdecznie pozdrawiam :)
Boisz się, że świat zapełni patologia? Hmmm.... A co jest patologią, a co nią nie jest? Może patologią jest to, co tu wypisujesz? Może nie warto, żebyś żyła?
Wiem, jestem złośliwy. Wcale nie uważam Cię za złego człowieka. Po prostu usiłuje Tobą wstrząsnąć. Żebyś tak łatwo nie dzieliła ludzi na lepszych czy gorszych ze względu na warunki, w których się wychowywali. A przy okazji: ludzie o których niektórzy mówią, ze są patologią bywają całkiem szczęśliwi. Wiesz o tym? To picie, wysiadywanie na schodach, murkach, zbieranie złomu itd itp nie pozbawia ich szczęścia. Za to pozbawia szczęścia udział w wyścigu szczurów. Często zresztą kończy się tak samo: alkohol, narkotyki, seks i depresje...
Małżeństwo... To instytucja starsza niż Kościół. Kościół ją niejako tylko przejął, obwarował pewnymi zasadami. Np. nie godząc się na małżeńskie związki rodzeństwa czy dziadka i wnuczki... I ustalił jakie kroki formalne należy spełnić, by małżeństwo było ważnie zawarte. Więc np. ustalił, że pewnych tajemnic małżonkowie przed sobą mieć nie mogą. Np. gdyby któreś z nich nie chciało dzieci, albo gdyby któreś było poważnie chore i szukało tylko opiekunki.... Uznał też np., że małżeństwa nie można zawrzeć wbrew woli. To chyba dobrze, nie? Przecież przymus byłby tu czymś złym.... No i ustalił Kościół jak to małżeństwo trzeba zawrzeć. Zgoda obojga wyrażona w obecności trzech świadków: zwykłych dwóch i jednego urzędowego. Źle? Chodzi o uchronienie przed bigamią...
Dlaczego przed ślubem to cudzołóstwo? Bo jednym ciałem dwoje ludzi staje się dopiero przez zawarcie małżeństwa. Ale jest powód ważniejszy. Chodzi o odpowiedzialność, drugie imię miłości. Odpowiedzialność głownie wobec kobiety. To one najczęściej wstydzą się swoich przygód przedmałżeńskich i nie widza jak o tym narzeczonemu powiedzieć. No i to one najczęściej zostają z dziećmi. A przecież współżycie prowadzi do poczęcia, nieprawdaż? Jasne. Nie zawsze. Ale antykoncepcja nie jest stuprocentowo pewna. Wystarczy zobaczyć do Wikipedii pod hasło Antykoncepcja. Co z nich wynika? Że można zajść w ciąże mimo stosowania antykoncepcji. I co wtedy? Ta odpowiedzialność? A dziecko tez ma prawo mieć oboje rodziców...
Antykoncepcja.... Musisz rozróżnić dwie sytuacje. Działania wczesnoporonne i antykoncepcyjne. Te pierwsze często tez nazywa się antykoncepcją. Tymczasem to nieprawda. To uśmiercenie dziecka w pierwszej fazie rozwoju. Powód dla których Kościół takim środkom się przeciwstawia jest chyba jasny...
A czemu nie antykoncepcji? Tu wcale nie chodzi o uśmiercanie plemników czy jajników. Ale ...pomijając już kwestię nieplanowego poczęcia... Kościół uważa, że seks musi mieć dwa wymiary: musi być wyrazem miłości i musi być otwarty na życie. Z tym pierwszym się pewnie zgadzasz, bo byłoby dziwne, gdybyś np. uważała, ze gwałt jest OK. A z drugim? Chodzi o to, by seks nie stał się w rodzinie bożyszczem. Dziś wielu ludzi uważa, ze seks należy się im jak psu miska zupy. I gdy partner czy partnerka z jakiegoś powodu nie mogą, odchodzą znajdując sobie kogoś innego. Tymczasem seks nie jest tylko zabawą. Zabawą będącą wyrazem miłości. Umożliwia poczęcie. Chciałabyś, żeby ukochany, kiedy Ciebie będzie bolał brzuch albo będziesz w ciąży zabawiał się z inną? Jeśli traktuje się seks jak należną każdemu człowiekowi zabawę, takie sytuacje są nieuchronne....
Masturbacja... Wiesz może, ze osoby masturbujące się mają często kłopoty z seksem w realnych sytuacjach? Bo partner czy partnerka zazwyczaj nie czytają w myślach, nie są tak sprawni jak własna ręka itd itp... Ale nie dlatego Kościół uważa masturbację za zło....
Tu chodzi o podejście do ognia. Bo płciowość człowieka jest jak ogień. A ogień trzeba trzymać w ryzach, a nie pozwalać mu wszystko strawić. Umiejętność opanowania siebie to bardzo ważna sprawa. Pomaga w relacjach z drugim być wolnym. Pomaga kochać, gdy partner nie może współżyć... Nie róbmy z seksu bożyszcza, któremu człowiek musi ulegać....
Bo seksualność traktowana jak bożyszcze to prosta droga do usprawiedliwiania stosunków z kim i kiedy się chce. Z gwałtami i pedofilią włącznie... No bo skoro mam prawo...
J.