KittyKaty 03.02.2012 06:09

5. Takie pytanie odnośnie Psalmów: z jednej strony jest to Słowo Boże, z drugiej - modlitwy, ubrane w przepiękną formę. Więc z jednej storny każde słowo w oryginale się liczy i jest nośnikiem jakiejś prawdy wiary, a z drugiej - jest to dzieło literackie, służące do naszej refleksji i modlitwy nim. Moja wątpliwość dotyczy tłumaczenia: czy powinno się raczej dążyć do jak najwierniejszego oddania oryginału w warstwie językowej i znaczeniowej, czy też "ważniejsze" są tłumaczenia, np. Kochanowskiego, które właściwie używają tylko szkieletu ikonograficznego danego psalmu, wokół którego budują zupełnie nowy, przepiękny sam w sobie, ale niewątpliwie daleki od oryginału utwór? Wydaje mi się, że jest to szczególnie interesujący problem translatorski ze względu na tę wyjatkową naturę tej Księgi. Jakie jest zdanie Odpowiadającego?

6. Odpowiadający napisał jakiś czas temu w jednej z odpowiedzi, że właściwie jedynym sposobem na poprawienie kiepskich kontaktów między rodzeństwem jest poczekanie, aż się one rozluźnią, bo wtedy jest łatwiej je ułożyć. Muszę powiedziec, że bardzo mnie te słowa zabolały. Mam dwóch braci; jeden jest dużo starszy i właściwie już nie pamiętam, kiedy nasze kontakty były chociażby regularne, bo wyprowadził się, jak byłam mała; z drugim zaś mieszkam do dziś, choć pewnie już niezbyt długo, bo jesteśmy oboje dorośli, niedługo skończymy studia, on planuje ślub. I rzeczywiście tak się składa, że z pierwszym, jak już się widzimy, dogaduję się bez problemu (choć nie wypływamy na zbytnią głebinę tematyczną), nie mamy problemu z okazaniem sobie czułości; z drugim natomiast kontakty mam tak napięte, że zdarza się, iż jedyne, co możemy zrobić, by uzyskać względny spokój, to nie rozmawiać ze sobą tygodniami. Tak jak piszę, rzeczywiście, te problemy pewnie wkrótce się skończą same z siebie, kiedy przestaniemy się stykać na codzień; czy to jednak znaczy, że nasze stosunki po prostu się ułożą, jak powinny? Czy nawet poprawne stosunki, normalna rozmowa raz na kilka miesięcy, zdawkowe wiadomości "co u ciebie" są wszystkim, do czego odpowiedzialnie myślący chrześcijanin powinien dążyć w kontaktach z właściwie najbliższymi ludźmi? Abstrahuję już od konkretnie mojej sytuacji, bo wiadomo, że na tego typu sprawy składają się bardzo różne aspekty i ciężko o nich rozmawiać z nieznajomymi... Ale chodzi mi o generalną zasadę: czy można tak po prostu machnąć ręką na więzi międzyludzkie, na zasadzie, że im bliżej, tym trudniej się dogadać, więc najlepiej się oddalić, za to osiągnąć spokój? Ja sama nie mam kompletnie pomysłu, jak naprawiać na bieżąco stosunki z bliskimi, ale wiem na pewno, że zła sytuacja mnie boli i chcę ją zmienić, a nie przeczekać najgorsze i liczyć, że z czasem oboje zapomnimy o tym, co było złe, i będzie nam łatwo. Bo przecież często nie jest łatwo, życie jest nieprzewidywalne, ludzie tracą kontakt nawet, jeśli bardzo chcą go utrzymać, a co dopiero, gdy nigdy nie byli ze sobą naprawdę blisko; żeby już nie przytaczać konwencjonalnie nadużywanego cytatu z ks. Twardowskiego... Po prostu taka postawa wydawałaby mi się zaprzeczeniem przykazania miłości, które -wydaje mi się- w kontaktach międzyludzkich najlepiej realizuje się ciągłym, nawet jeśli czasem pozornie beznadziejnym staraniem.

PS. Bóg zapłać za działalność Odpowiadającego i przepraszam za rozpisanie się!

Odpowiedź:

5. To chyba zależy do czego tłumaczenie ma być użyte. Jeśli do analizowania treści Bożego objawienia - to trzeba tłumaczyć jak najbardziej dosłownie. Jeśli do modlitwy - bardziej poetycko...

Warto dodać. Księga Psalmów jest oczywiście księgą natchnioną. Tylko szukając w niej prawd wiary trzeba koniecznie pamiętać o jej gatunku literackim. Poezja nigdy nie może być traktowana jak tekst filozoficznej rozprawy. Niby oczywiste, ale warto przypomnieć...

6. O ile sobie tamtą dawną odpowiedź przypominam, chodziło o rozwiązanie bardzo praktycznego problemu. Nie wskazywanie, jak to powinno być w idealnej rodzinie. Ale...

Może to dziwne ale nie uważam, jakoby więzy między rodzeństwem miały być czymś bardzo istotnym. Bracia, siostry, to raczej środowisko, w którym człowiek wzrasta; w którym dojrzewa do pełni człowieczeństwa, w którym uczy się świata. To powinien być pewien mur, oparcie, ale niekoniecznie główny cel zabiegów. Rodzeństwo się rozchodzi. Wszyscy zakładają własne rodziny. To te ich rodziny są najważniejsze. A bratem czy siostra jest się po to, żeby w razie potrzeby udzielić wsparcia...

Dla ilustracji: jak często powinni spotykać się przyjaciele? Co najmniej trzy razy w tygodniu? Czy dwa razy w miesiącu? Może to jakiś paradoks, ale ja dziś za największych swoich przyjaciół uważam ludzi, z którymi spotykam się - niestety - najwyżej kilka razy w roku. Są moimi przyjaciółmi nie dlatego, że są blisko, ale dlatego że są ze mną od trzydziestu lat. Bliżej, dalej, rzadziej, częściej, ale zawsze kiedy się spotykamy, z radością ze sobą rozmawiamy. I wiem, że na ich życzliwość zawsze mogę liczyć. Ich przyjaźń jest zupełnie bezinteresowna. I trwa mimo zmiany różnych życiowych okoliczności...

Z rodzeństwem chyba może być podobnie.

A co do kłótni z bratem...Czasem ludzie się ranią, bo są zbyt blisko siebie. To dlatego, gdy trochę się od siebie oddalają, odkrywają, że ten drugi jest całkiem fajny...

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg