j 10.09.2008 22:58

Mam drobne pytanie chodzi o rodzinę.
Jestem mężem i ojcem rodziny w mojej rodzinie istnieją problemy, które mnie przerastają wynikają z różnic wychowania. Kiedyś np. za dwa drobne słowa zobaczyłem talerze latające w moim kierunku innym razem zdemolowano kamping, w którym byłem na wakacjach a w tym roku poczułem jak grzeje rozgrzane żelazko lecące o moją stronę.
Od tego czasu źle się czuję w obecności żony. Bo czy można mówić o czyimś żalu, gdy ktoś mówi dostałeś żelazkiem, bo mnie zdenerwowałeś.

Doszedłem do wniosku, że to nie jest miłość nabrałem dystansu do osoby, z którą żyję no i właśnie, co zrobić…?

Kocham swoje dzieci one niestety na to patrzyły to ja zasadzie je wychowałem.
Wziąć separację, która jest w kościele dozwolona czy czekać na następną awanturę bądź przedmioty latające.

Z żona dyskusja jest bezsensowna nie zmienia niczego.
Nie wiem, co jest lepsze dla dzieci rozstanie czy trwanie w chaosie

Odpowiedź:

Trudno radzić bez dokładnego rozeznania sprawy. Z tego co Pan napisał zdaje się wynikać, że separacja nie byłaby złym wyjściem. W sporach małżeńskich często jednak sprawdza się przysłowie, że każdy kij ma dwa końce. Najlepiej byłoby udać się do jakiejś poradni życia rodzinnego. Być może pracująca tam osoba, po dokładniejszym przyjrzeniu się sprawie, znajdzie jakieś sposoby wyjścia z małżeńskiego impasu...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg