Niech Kościół na ten temat milczy!

tomek 02.05.2011 11:38

Witam !
Pozwoli odpowiadający że na początku zacytuję odpowiedź pewnej osoby stanu duchownego, który tak jak odpowiadający udziela odpowiedzi na zadawane pytania. Odbywa się to na oficjalnej stronie jezuitów w Polsce. Pytanie pewnej osoby dotyczyło grzechu masturbacji, osoba ta odnosiła swój grzech do grzechu przeciw Duchowi Św. I jaką otrzymała odpowiedź ?:

"Odnośnie onanizmu, polecam skorzystać z wyszukiwarki i przejrzeć nasze forum pod tym kątem. Jest tu dużo na ten temat. Napiszę więc tylko, że na pewno nie jest to grzech przeciw Duchowi Świętemu, a najczęściej nie jest to w ogóle grzech ciężki"

Czy wreszcie kościół rzymsko - katolicki będzie mówił na temat tego grzechu jednym głosem ??? To w takim razie w jakich przypadkach jest to grzech ciężki ??? Komu mam wierzyć ??? Chyba tylko samemu sobie. Jeżeli kościół rzymsko - katolicki tak niejednoznacznie się wypowiada na ten temat, to chyba lepiej niech W OGÓLE nie zabiera głosu w tym temacie...

Odpowiedź:

Jest taka książka zawierająca najistotniejsze punkty katolickiego nauczania. Także odnośnie do masturbacji. To Katechizm Kościoła katolickiego. Co napisano tam o masturbacji?

Przez masturbację należy rozumieć dobrowolne pobudzanie narządów płciowych w celu uzyskania przyjemności cielesnej. "Zarówno Urząd Nauczycielski Kościoła wraz z niezmienną tradycją, jak i zmysł moralny chrześcijan stanowczo stwierdzają, że masturbacja jest aktem wewnętrznie i poważnie nieuporządkowanym". "Bez względu na świadomy i dobrowolny motyw użycie narządów płciowych poza prawidłowym współżyciem małżeńskim w sposób istotny sprzeciwia się ich celowości". Poszukuje się w niej przyjemności płciowej poza "relacją płciową, wymaganą przez porządek moralny, która urzeczywistnia w kontekście prawdziwej miłości pełny sens wzajemnego oddawania się sobie i przekazywania życia ludzkiego"

W celu sformułowania wyważonej oceny odpowiedzialności moralnej konkretnych osób i ukierunkowania działań duszpasterskich należy wziąć pod uwagę niedojrzałość uczuciową, nabyte nawyki, stany lękowe lub inne czynniki psychiczne czy społeczne, które mogą zmniejszyć, a nawet zredukować do minimum winę moralną.

Tyle katechizm. Zwróćmy uwagę na dwa elementy tej wypowiedzi przeze mnie zaznaczone pogrubioną czcionką. W pierwszym napisano, że masturbacja jest aktem "poważnie nieuporządkowanym". W języku teologii moralnej znaczy to, że jest to grzech ciężki. To nie moja opinia. Takie jest oficjalne stanowisko Kościoła.

Wiadomo jednak, że kiedy rozpatruje się winę moralna konkretnego człowieka, należy wziąć pod uwagę okoliczności czynu. Chodzi o jego świadomość i dobrowolność.

Żeby można mówić o grzechu ciężkim trzeba być świadomym tego, że się działa (a więc działanie przez sen nie może być grzechem ciężkim) i że to, co się robi jest złe (włączenie prądu bez świadomości, że wyłączył go elektryk, który naprawia instalację, nie jest świadomie złym działaniem). Mówiąc o dobrowolności trzeba powiedzieć o jej braku. Czyli o przymusie. Przymus może pochodzić z zewnątrz (szantaż) i od wewnątrz (np nałóg).

Kiedy masturbacja może więc nie być grzechem ciężkim? Ano wtedy, kiedy brak świadomości albo dobrowolności czynu.

W swoich odpowiedziach, poza sytuacjami ewidentnymi, nie próbuję rozstrzygać, czy ktoś działa w pełni świadomie i w pełni dobrowolnie. Ewidentnym byłoby, gdyby ktoś masturbował się przez sen (brak świadomości) albo gdyby ktoś został zgwałcony (brak dobrowolności). Ale gdy mówimy  o braku dobrowolności spowodowanym jakimiś czynnikami wewnętrznymi, należałoby zachować wielką ostrożność. Odpowiadający rozumie, gdy jakiś spowiednik, dobrze znając z wielu spowiedzi swojego penitenta, tak w jego konkretnym wypadku zdecyduje. Nie rozumie, jak można odpowiedzialnie mówić o braku pełnej dobrowolności czynu kogoś, kogo zna się jedynie z paru zdań, jakie ten ktoś wpisał w internecie.

Takie postawienie sprawy (że te czyny z reguły nie są dobrowolne) rodzi pytanie o to, czy człowiek w ogóle może działać dobrowolnie. Czyli czy w ogóle może popełnić grzech ciężki. Czy gdyby chodziło o morderstwo, też szukalibyśmy usprawiedliwienia np. w tym, że ofiara zdenerwowała mordercę, czy jednak uznalibyśmy, że morderca powinien się wyspowiadać? Albo czy gdyby chodziło o złodzieja, który ukradł samochód, też mówilibyśmy, że działał pod wpływem życia w biedzie, więc nie popełnił grzechu ciężkiego? Idąc konsekwentnie tym tropem dojdziemy do wniosku, że żaden, nawet najpodlejszy ludzki czyn, nie może być grzechem ciężkim. Bo człowiek zawsze działa pod wpływem takich czy innych czynników. Może i łaskawy Bóg tak kiedyś na nas spojrzy. Nam nie wolno, bo zaczęlibyśmy usprawiedliwiać już każdą podłość. 

Twoje zniecierpliwione pytanie prowokuje do jeszcze jednej uwagi. Otóż należy przypomnieć, że grzechy lekkie są też grzechami. Są złem mniejszym niż grzechy ciężkie, ale ciągle są złem. Tymczasem trudno oprzeć się wrażeniu, że część pytań o to, czy coś jest grzechem ciężkim czy nie, ma na celu nie tyle odpowiedź na pytanie czy muszę iść do spowiedzi czy nie, ale czy w przyszłości mogę ten grzech lekceważyć czy nie. To trochę takie myślenie: jeśli działam kompulsywnie, jestem w nałogu, to hulaj duszo piekła nie ma. Mogę sobie używać ile chcę i grzechu ciężkiego nie muszę się obawiać. Taka postawa nie ma w sobie nic z postawy chrześcijanina naprawdę dążącego do poprawy...

Warto w kontekście rozważań o dobrowolności masturbacji przypomnieć jeszcze pewien tekst biblijny, którego komentatorzy tych spraw jakoś często nie zauważają. W kazaniu na górze Jezus tak mówi o grzechach przeciwko szóstemu przykazaniu (Mt 5, 27-30).

"Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż! A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa. Jeśli więc prawe twoje oko jest ci powodem do grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało być wrzucone do piekła. I jeśli prawa twoja ręka jest ci powodem do grzechu, odetnij ją i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało iść do piekła".

Zaskakujące, prawda? Słynna wypowiedź Jezusa o wyłupieniu oka i odcięciu ręki została wypowiedziana w kontekście rozumienia szóstego przykazania. Proszę zwrócić uwagę: kiedy spojrzenie jest powodem do grzechu, mamy wyłupić sobie oko. To oczywiście hiperbola, ale mająca pokazać, jak mocno należy przeciwstawiać się grzechowi złego, grzesznego spojrzenia. Ręka ze spojrzeniem nie ma nic wspólnego. Musi więc chodzić o jakiś inny grzech przeciwko szóstemu przykazaniu. Bynajmniej nie cudzołóstwo, bo do tego ręka nie jest specjalnie potrzebna. Może o "poklepywanie" kobiet? Może. Całkiem jednak prawdopodobne, że Jezusowi chodziło właśnie o masturbację.

Wniosek? Pokusie do grzechu trzeba się przeciwstawiać z wszystkich sił i unikać wszelkich do niego okazji (ucięcie ręki to oczywiście też hiperbola). To zupełnie co innego, niż szukanie usprawiedliwienia w braku dobrowolności czynu...

Proszę jeszcze zajrzeć, co na temat grzechu onanizmu napisał o. Jacek Salij, wielki autorytet w sprawach teologicznych i pastoralnych...

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg