Gość5 13.04.2011 23:46

Proszę o pomoc.
Jestem bardzo młodą osobą, mam niecałe 15 lat. Miewałam kiedyś problemy z rówieśnikami, trafiłam do szkoły katolickiej i wszystko wróciło do normy. Stałam się bardzo odporna psychicznie przez to co przeżyłam, ale do końca życia bedę mieć problemy z samą sobą. Moje relacje z rówieśnikami są pozytywne lecz kruche, nie potrafie do końca zaufać. Pomoc psychologów nie jest zbytnio potrzebna, na ogół nie potrzebuję wsparcia, nie otrzymałam go kiedy było potrzebne.

Zakochałam się, ale w przyjaciólce. Mimo tego co przeżyłam jestem w stanie coś z tego wyciągnąc i pomagać innym. Moja przyjaciółka jest bardzo chora, miewa myśli samobójcze. Wierzy w Boga, ale uważa, że to wszystko przez Niego i niej nie kocha. Wiekszość naszych rozmów sprowadzała się do tych tematów. Przeze mnie ma czasami problemy ze sobą, ale nie chce się zabić. Nie mogę się od niej oddalic, przywiązałyśmy się do siebie.

Raz pocałowałam ją w usta, bardzo to przeżyła, obie byłyśmy załamane. Powiedziała o tym mamie, wstydzę się tego lecz liczyłam, że zauważy jej problemy i zdecyduje się na jej leczenie. Myślałam.. może przynajmniej jej pomogą. Psycholog pogorszył sprawę, jest za słaba by znosić pytania, o pustkę i ból który odczuwa.

Zdarzyło się w jej życiu coś co przekreśliło jej zaufanie, względem seksualności i do w dodatku w jej własnej, trochę dalszej rodzinie. Była bardzo mała, ale do tej pory to pamięta. Uważa się wręcz za aseksualną. Mam na nią bardzo duży wpływ, ale radzenie sobie z własnymi uczuciami bywa trudne. Staram się by uwierzyła w miłość Boga, bez tego jej życie nie będzie mieć sensu.

Czy to jest złe, że ją kocham i zrobię wszystko dla jej dobra? Tylko nie potrafię jej pomóc tak by była w stanie żyć, sama bez niej źle się czuje. Znoszę wszystko co mi robi, jej ataki złości, płaczu, nie zostawiam jej nigdy. Czy możemy być razem jeśli to nikomu nie szkodzi, jeśli to do niczego nie prowadzi.

Czy nawet zwykłe pocałunki w rękę, wyrażające tylko moją radość z tego, że przy mnie jest i to jak ją kocham, są złe? Czy to potępia nas jeśli to do siebie czujemy, czasami trudno opanować jest uczucia. Nie chcemy nigdy w sobą współżyć, ale czy to złe, że kochamy siebie bardzo głeboko psychicznie lecz fizycznie musimy też być blisko. Jesteśmy bardzo młode jak na takie uczucia, pewnie istnieje myśl, że ich nie znamy. Zbliża się Wielkanoc będe się spowiadać z tego pocałunku, chce się przed nimi uchronić, ale trudno nad tym panować.
Z góry dziękuję

Odpowiedź:

Masz 15 lat... A w tym wieku różnie to bywa. Chyba większość nastolatek ma wtedy przyjaciółki, z którymi związane są na zabój. Często chodzą trzymając się za rękę albo witają się wyjątkowo czule i serdecznie. Na chłopaków- rówieśników patrzą wtedy jak na jakiś dziwny, obcy gatunek, przypadkiem chyba tylko zaliczany do homo sapiens. Czy to przyjaźń czy coś więcej? Najczęściej to pierwsze. Z czasem "papużki nierozłączki" zakochują się, wychodzą za mąż, a po dawnej zażyłości pozostaje tylko wspomnienie.

Jak jest w Twoim przypadku? Trudno powiedzieć. Ty znasz swoje motywacje. Jeśli pocałunek był tylko oznaką jakiejś serdeczności, chęci okazania czułości zagubionej koleżance, a w grę nie wchodziło zaproszenie do seksu, to trudno mówić o grzechu.

Jeśli to co Cię łączy z koleżanka, to przyjaźń, wtedy nic w tym złego. Gdyby wasz związek miał być związkiem na wzór par damsko męskich, wtedy trzeba by się niepokoić...

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg