tomek25 02.01.2008 12:17

mam, jakies nieodparte wrazenie, że Bóg nie da mi ładnej zony, modle się o ładną ale i o taką co by "nie miała alergii na zlewozmywak" :-), ale mam wrażenie, że mam sie modlic tylko o dobrą. Dlaczego tak jest? Z czego to moze wynikać? Drugie pytanie: gdy człowiek jest świadom, że rozeznał swoje powołanie np. do małżeństwa to czy żona jest już dla niego przewidziana? Bo wiem, że przeznaczenia nie ma, i dodatkowo jak spotka z tą z którą byłoby mu dobrze (pomyśli, że to jest jego powołanie) ale odrzuci tego człowieka, to czy Bóg może dać komuś inną kobietę i "uznać" tą kolejną kobietę wybraną przez meżczyznę?

Odpowiedź:

1. Po pierwsze... co to znaczy ładna żona? Tak już jest, że te kobiety które na pierwszy rzut oka wydają się "ładne" przy bliższym poznaniu tracą. Te teoretycznie brzydsze zyskują. Bo uroda to nie tylko sam wygląd czy "zrobienie się". To często także wyraz twarzy. Obrażona mina nikomu nie dodaje urody. Uśmiech - każdemu. Czego więc oczekujesz? Tak naprawdę młodość jest prawie zawsze piękna. Tylko trzeba umieć to zobaczyć, a czasem - wywołaniem uśmiechu - wydobyć...

Po drugie... Człowiek to coś znacznie więcej niż jego zewnętrzna powłoka. Kiedy szukasz "ładnej" zachowujesz się jak kupiec na targu. Przecież kobieta, żona, nie jest towarem. A miłość to nie tylko zachwyt ciałem, ale przede wszystkim osobą. Całą osobą...

Z czego wynika to Twoje nieodparte wrażenie? Ano widocznie sumienie Ci przypomina, że jest tak jak to wyżej opisano...

2. Bóg zna przyszłość i wie, z którą kobietą mężczyzna się ożeni. To człowiek się myli myśląc, ze małżeństwo z tą czy inną jest jego powołaniem... Podobnie wydaje się czasem mężczyznom decydującym się na pójście do seminarium. O powołaniu decyduje nie ta decyzja, a przyjęcie święceń. Odejście z seminarium nie jest zdradą powołania...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg