Gość 01.12.2023 11:02

Szczęść Boże, mam bardzo poważny problem:
Moja głęboko religijna babcia ostatnio zaczęła robić coś, co jest zbliżone do grzechu przeciwko Duchowi Świętemu (dokładniej sprzeciwianiu się uznanej prawdzie chrześcijańskiej) - mówi, że pewien polski polityk (nie ważne kto) jest tak złą osobą, że nie jest jej bliźnim. Próbowałem babci tłumaczyć, że każdy człowiek jest naszym bliźnim, ale babcia zawsze upierała się mówiąc, że tak zły człowiek jak ten polityk nie jest jej bliźnim. Tłumaczyłem też babci, że to co mówi jest zbliżone do grzechu przeciw Duchowi Świętemu, ale ona mówiła, że się niczemu nie sprzeciwia. Jak uświadomić babci, że każdy bez wyjątku człowiek jest naszym bliźnim? I jak sprawić, by babcia uwierzyła, że myślenie, że nie każdy jest naszym bliźnim jest bardzo bliskie grzechów przeciwko Duchowi Świętemu?

Odpowiedź:

Mnie się wydaje, że to, że ktoś ma złą opinię o jakimś polityku niekoniecznie jest zaraz grzechem. A na pewno niekoniecznie zaraz ciężkim. Byle nie próbować mu robić krzywdy, także podżegając przeciw niemu. O grzechu przeciw Duchowi Świętemu moim zdaniem nie ma tu mowy. No bo niby o co miałoby chodzić? O zaprzeczanie uznanej prawdzie chrześcijańskiej? Przecież babcia nie kwestionuje, że ten ktoś jest człowiekiem, tylko twierdzi, że jest tak złym człowiekiem, że trudno go nazywać bliźnim.

Rada: zamiast straszyć ją, że popełnia grzech przeciwko Duchowi Świętemu lepiej po prostu próbuj przedstawić babci ludzkie cechy tego "ktosia". To pewniej przyniesie jakieś dobre skutki niż straszenie.

J.

 

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg