Jak otrzymać zbawienie? 19.07.2022 20:29

Dziękuję bardzo za odpowiedź na moje pytanie dotyczące: „wspólnej deklaracja w sprawie nauki o usprawiedliwieniu”. Chciałbym dopytać o coś, odnośnie właśnie tego pytania: https://zapytaj.wiara.pl/pytanie/pokaz/700ee0

Napisał Odpowiadający, że: „Nawet więc ta nasza możliwość powiedzenia Bogu "tak" jest Bożą łaską. Nie jest jednak tak, że Bóg skazuje na potępienie przez nieudzielenie człowiekowi łaski wiary. Inaczej: Bóg skazuje na potępienie tego, który łaskę te otrzymując, odrzuca ją. A kto tę łaskę otrzymał, kto nie On sam jeden tylko wie. Nam się może wydawać, ale możemy się mylić...”

To stwierdzenie, że nasze "tak", nasza możliwość powiedzenia Bogu "tak", jest Bożą łaską i zależy tylko od Boga, jest dla mnie trudne do zrozumienia, ze względu na moje (może błędne) rozumienie, że przecież od tego „tak” zależy chyba całe zbawienie. Jeśli więc nie mielibyśmy żadnego wpływu na powiedzenie tego „tak”, i zależałoby ono tylko od Boga, i nie mielibyśmy żadnej być może nawet możliwości wpłynąć na Boga Ojca (przez modlitwę, pokutę – które może też są łaską), by pociągnął nas do Swojego Syna i dał nam łaskę powiedzenia Mu tego „tak”, to wynikać by mogło z tego, że potępieni są ci, którym Bóg niesprawiedliwie nie dał tej łaski – lub nie dał jej z jakiegoś powodu, na który właśnie nie mieliśmy wpływu. Tu chodzi mi o to, że sprawiedliwe wydawało by mi się tylko to, że jeśli rzeczywiście od tego powiedzenia Bogu „tak” zależy zbawienie, to nie otrzymanie łaski powiedzenia Bogu „tak”, musiałoby wynikać tylko z jakiejś winy człowieka, a zatem człowiek mógłby się do tego przyczynić, nie byłby pozbawiony wpływu na samo otrzymanie/nie-otrzymanie tej łaski, a zatem miałby być może w tej materii jakiś udział. A ta deklaracja, przez to jak jest napisana mówi o tym, że człowiek nie może wpłynąć na powiedzenie Bogu „tak” – a nawet na otrzymanie na to szansy – taki odczytuję z tego fragmentu deklaracji przekaz, być może błędnie. Wydaje mi się, że chodzi może o jakieś moje nieporozumienie w rozumieniu słów, pojęć: „Łaska powiedzenia Bogu tak”, „Łaska otrzymania Wiary”.

Dlatego chciałbym zapytać o dalszą część Pana odpowiedzi, bo daje mi ona pewne światło. Zrozumiałem, że nie jest tak, że Bóg skazuje na potępienie przez nie-udzielenie człowiekowi łaski wiary. A więc wszystkim ludziom tej łaski wiary Bóg udziela, tylko chodzi o to co dalej Odpowiadający napisał --> o „otrzymanie” tej łaski (i też o kwestię „odrzucenia” jej, po jej otrzymaniu).

Jak należy zatem rozumieć to „otrzymanie łaski”, o którym mówi Odpowiadający, że wie o tym „otrzymaniu” tylko Bóg? Czy to „otrzymanie” jej również nie zależy w ogóle od nas, od naszego świadomego „przyjęcia” jej, od jakichś naszych własnych sił woli, chęci, decyzji, lecz zależy właśnie tylko od Boga, i nie mamy na to „otrzymanie” żadnego wpływu, a co więcej - nie wszyscy „otrzymują” tę łaskę – wszystkim jest udzielana, ale nie wszyscy otrzymują? Co zatem z tymi, co nie otrzymają tej łaski, i nawet nie będą mieli okazji jej odrzucić? Jak będą sądzeni, zbawieni/potępieni?

Bo jeśli „otrzymawszy wiarę” robimy to drugie, o czym Odpowiadający napisał, a mianowicie „odrzucamy wiarę”, to przecież potępienie z tym związane dotyczy tego, że to my odrzuciliśmy tę wiarę, my, naszymi siłami, naszą chęcią i wolą. Dlaczego by zatem z tego miało wynikać, że „odrzucić” możemy my sami - naszą cząstką woli i sił - a „otrzymać/(przyjąć?)” już nie możemy my sami, i nie zależy to od nas, a tylko od Boga? Wygląda to tak, jakby „dobro przyjęcia/otrzymania łaski wiary” zależało tylko od Boga, nie nawet od naszej decyzji, chęci, a „zło odrzucenia otrzymanej łaski wiary” możemy już dokonać sami. To ma jakiś sens, bo bez Boga nic dobrego uczynić nie możemy. Sami z siebie mamy możliwość czynienia tylko zła.

Jeśli to „otrzymanie” łaski zależy tylko od Boga, to co z osobami, które tej zależnej od Boga łaski „otrzymania wiary” nie otrzymają. Co z tymi, którzy „nie-otrzymają” łaski powiedzenia Bogu „tak”. Czy będą potępieni? Czyż otrzymanie łaski wiary, łaski powiedzenia Bogu „tak” nie jest warunkiem koniecznym do zbawienia? Bo jeśli tak, a to „otrzymanie” tej łaski zależy tylko od Boga (i tylko On wie, kto tę łaskę otrzymał), to wniosek oczywisty wydawałby się, że również ci, którzy „nie-otrzymają” tej łaski, będą potępieni. Lecz Odpowiadający napisał, że tylko ci co „otrzymali” i „odrzucili” będą potępieni. Więc jeśli otrzymanie tej łaski powiedzenia Bogu „tak” rzeczywiście zależy tylko od Boga, to ci co tej łaski nie-otrzymają, nie mogą być potępieni, bo byłoby to niesprawiedliwe – chyba, że tacy będą sądzeni z czegoś innego, a otrzymanie łaski wiary, łaski powiedzenia Bogu „tak” – nie było by warunkiem koniecznym do zbawienia. Czy tak mogłoby być?

Chciałbym zapytać zatem, czy do tego „otrzymania” rzeczywiście nie możemy się przyczynić? Co z tymi, którzy „nie-otrzymają” łaski wiary, łaski powiedzenia Bogu „tak”? Jak będą sądzeni, zbawieni/potępieni? Czy są zatem dwa typy ludzi do Sądu? Jedni, których Bóg obdarował łaską „otrzymania” wiary (i na to „otrzymanie” nie mieli wpływu, nie było to ich decyzją), i ci będą sądzeni z jej ewentualnego „odrzucenia/zakopania”. A drugim Bóg nie dał łaski „otrzymania wiary”, i ci będą inaczej sądzeni? Jak ewentualnie?

Czy do tego się to wszystko sprowadza, bo na „otrzymanie” nie mamy wpływu? Próbowałem użyć zamiennie słowa „przyjąć”, ale w słowie „przyjąć” jest jakby zawarta siła człowieka, że coś zależy od człowieka, że człowiek „przyjmuje”, a w słowie „otrzymać” jakby nie widać udziału człowieka. Człowiek jest jakby bierny, obdarowany niezależnie od swoich chęci, decyzji, sił – tak jak to mówi ta deklaracja. Może źle ją rozumiem, a chodzi o rozumienie pojęć, słów. Bo trochę zgłupiałem, i przez tę deklarację Bóg zaczął mi się jawić jak Bóg kalwinistów, Bóg predestynacji, niesprawiedliwy, i że ja nie mam wpływu na swoje zbawienie. Jak zatem się zbawić, jak przejść przez Sąd? Jak zatem jedni i drudzy (ci co „otrzymali” i „nie-otrzymali”) mogą swoją wolną wolą, siłą, chęcią, decyzją (to co ta deklaracja neguje) przyczynić się do swojego zbawienia? Czy na to „otrzymanie” na pewno nie mamy wpływu, jeśli otrzymanie łaski wiary, łaski powiedzenia Bogu „tak”, było by warunkiem koniecznym do zbawienia?

Dziękuję za odpowiedź.

Odpowiedź:

Nie wiem czy dobrze zrozumiałem istotę pytania, ale jeśli tak...

Jezus kiedyś powiedział, że komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie, a od tego, komu mało - mało. Oczywistym jest, że od tego, który by nie dostał nic - nic. Człowiek który żył przed Chrystusem nie mógł w żadnej mierze w Chrystusa wierzyć. Więc Bóg nie z wiary w Chrystusa będzie go rozliczał, a raczej - chyba - z kierowania się sumieniem...

Czy w naszych czasach wszyscy otrzymują od Boga możliwość uwierzenia? Nie wiadomo. Bóg jeden to wie. Ale wiadomo, że łaskę wiary daje chrzest. Kto więc po chrzcie odrzuca wiarę, ten ryzykuje chyba więcej niż ten, kto nigdy w Chrystusa nie wierzył. Oczywiście wszystko wie tylko Bóg, ale po ludzku sądząc ten ochrzczony coś na pewno otrzymał. Nieochrzczony - niekoniecznie.

A co do starań człowieka... Ze współpracą z Bożą łaską jest trochę jak z rowerem: choćby go człowiek i miał, nigdzie nie dojedzie, jeśli nie siądzie na rower i nie popedałuje.

Na pewno mogę się mylić, ale wydaje mi się, że jeśli ktoś się waha, zastanawia, szuka, to nie tyle łaski wiary mu brakuje, ile odwagi by podjąć decyzję. Nie osądzam: pełną prawdę o człowieku zna tylko Bóg. Ale takie stanie latami w rozkroku, czasowe przychylanie się do tego co w danym momencie wygodniejsze, nie wydają mi się postawą uczciwą. Bo albo Chrystus jest tym, za kogo się podawał  albo nim nie jest. Trwanie w postawie "nie wiem" to najmniej uczciwe, co można zrobić...

A jak otrzymać zbawienie? Biblia odpowiada jasno: uwierzyć w Jezusa. Przyjąć Go, pójść za Nim; stać się Jego uczniem.

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg