Gość 08.05.2021 21:09


1.Czy można uważać że komunia na rękę to profanacja a Stolica Apostolska się myki dopuszczając ją?

Ja rozumiem że to nie są dogmaty a wiec nie muszę w nie wierzyć. Pytanie nie dotyczy mnie tylko mojego kolegi. Nie wiem jak z nim dyskutować.

2.Jest jeszcze jedno pytanie ode mnie. Czy może się pojawić w nauczaniu zwyczajnym herezja czy jednak Duch Święty chroni nawet nauczanie zwyczajne od błędu. Np. Encykliki czy adhortacje.

3.Zarzuty niektórych tradycjonalistów. Czy sobor watykański II musi być uznawany przez katolika skoro nie ma tam żadnych dogmatów? Ja nie wiem. Słyszałem że nie musi. To jak to w końcu jest?

Odpowiedź:

1. Kościół dopuszcza obie formy przyjmowania Komunii. A jako ze nie chodzi tu o prawo moralne, z którego Kościół nie mógłby dyspensować, ale o praktykę liturgiczną, na pewno nie ma mowy o grzechu profanacji u tych, którzy przyjmują Komunię na rękę. O ile robią to wiarą i miłością oczywiście. Ale do ust też można przyjmować Komunię świętokradzko.

Proszę zwrócić uwagę: Jezus dał Piotrowi władze kluczy. Mówił o owym związywaniu i rozwiązywaniu, które będzie obowiązywać także w niebie. Nie dał władzy nad sprawami moralnymi. Ale właśnie nad takimi rozporządzeniami praktycznymi. Jeśli więc Kościół pozwala, niegodziwością jest oskarżanie przyjmujących w ten sposób Komunię i Kościoła jako takiego o profanację. Myślę, że grzech, i nie wiem czy nie ciężki, popełniają ci, którzy o tak poważny grzech oskarżają tych, którzy z wiarą i miłością przyjmują Komunię.

Jeszcze jedno: czym ręce gorsze od ludzkich ust? Rękoma grzeszymy, a ustami nie? Mam wrażenie, że wielu ustami grzeszy dużo bardziej niż innymi członkami swojego ciała.

2. Czy coś jest herezją czy nie rozstrzyga kompetentna władza kościelna, prawda? Poza tym jest różnica między tym, co jest napisane, a tym, co kto zrozumiał. I jest różnica między świadomym głoszeniem nauk przeciwnych nauczaniu Kościoła a nieszczęśliwym sformułowaniem tej czy owej myśli,  w której ktoś, złej woli, dopatruje się poglądów heretyckich. Swoją drogą: czy nie jest poglądem heretyckim odmawianie Kościołowi prawa do tego, by decydował jak - na rękę czy wprost do ust - można przyjmować Komunię? Moim zdaniem to właśnie podważanie uznanej nauki Kościoła.

3. A co znaczy "być uznany"? Co chcesz uznawać, a co odrzucać? Sobór był głosem biskupów, którzy w jedności z papieżem pogłębili, a może lepiej by powiedzieć, ze uporządkowali widzenie w Kościele pewnych spraw. Z ciasnoty odrzucania wszystkiego, co choćby tylko podejrzane, Kościół wrócił na szerokie wody dostrzegania dobra. To źle? Czy to źle, że ten sobór np. dostrzegł w chrześcijanach innych wyznać braci, a nie tylko i wyłącznie heretyków? Czy nie łączy nas jeden chrzest i jedno, nicejsko - konstantynopolitańskie wyznanie wiary? Mamy nie dostrzegać wspólnych fundamentów, a widzieć tylko to, co dzieli? Trzeba raczej widzieć i jedno i drugie, prawda?

A kwestia wolności religijnej. Czy tradycjonaliści naprawdę uważają, że należy ludzi zmuszać do bycia chrześcijanami? Albo że muzułmanie, buddyści czy hinduiści mają prawo domagać się od chrześcijan porzucenia wiary? Bo takie są konsekwencje odrzucenia tego, co nazywamy wolnością religijną. Niestety, tradycjonaliści widzą tylko jedną stronę medalu. Szkoda słów.

J.

 

 

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg