Gość 10.05.2016 21:01

Jak znaleźć granicę między pokusą do grzechu nieczystego, a już grzechem? Czy jest nią zaakceptowanie podniecenia, które się pojawiło czy może jest ona gdzieś indziej?

Brak grzechu lekkiego w tej materii bardzo utrudnia życie. Z jednej strony wydaje się, że grzechu nie było, a już na pewno nie ciężki. Ale przecież jeśli przypadkiem był jakikolwiek, a moje sumienie źle coś oceni, to był od razu ciężki. I dylemat. Przyjmować komunię czy nie? Rezygnować z przyjęcia? Iść do spowiedzi czy nie iść? Chodzić za każdym razem gdy się pojawia taki dylemat? W zasadzie codziennie?

Odpowiedź:

Podniecenie i grzech. Akceptacja... Grzech zaczyna się tam, gdzie poza małżeństwem ktoś świadomie i dobrowolnie czerpie przyjemność ze swojej sfery seksualnej. Podniecenie? Ono często przychodzi wbrew woli człowieka i trudno je "wyłączyć". Trzeba z tym żyć, właśnie "zaakceptować" ale trzeba nie kierować się nim, nie dać mu się ponieść. Człowiek nie powinien oczywiście sam tego stanu wywoływać. Gdy przychodzi mimo woli, nie powinien go podtrzymywać czy takim czy innym działaniem rozpalać je coraz bardziej. Ale samo wystąpienie podniecenia grzechem jeszcze nie jest, jest najwyżej pokusą.... Nie jest więc grzechem, jeśli podniecenie przychodzi i nie chce odejść. Trzeba nad tym zapanować i tyle. A grzech pojawiłby się, gdyby ktoś specjalnie w to wchodził dalej, podtrzymywał, zaczął fantazjować czy w sposób nieczysty dotykać się...

J.

 

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg