Magdalena 01.08.2015 14:07

Szczęść Boże.
Jestem, skrupulantką od dobrych kilku lat. Leczę się także psychiatrycznie na nerwicę. Od października zaczynam 3 rok studiów i tu zaczyna się mój wielki problem. Od pewnego czasu zaczęłam analizować moje studia i zastanawiać się czy kiedykolwiek nie dopuściłam się oszustwa czy ściągania. Wydaje mi się że nigdy celowo nie ściągałam na egzaminach, jednak aby być pewną musiałabym doskonale pamiętać każdy egzamin na przestrzeni dwóch lat, więc doszłam do sytuacji, w której WYDAJE MI SIĘ, ŻE NIE ŚCIĄGAŁAM, ALE 100% PEWNOŚCI NIE MAM. Jeżeli nie mam pewności dopuszczam możliwość że mogłam kiedyś ściągać i po prostu tego nie pamiętam, więc skrupulanckie i znerwicowane sumienie mówi mi że muszę ponownie napisać wszystkie egzaminy, czyli powtórzyć 2 lata studiów od początku. Czy dobrze myślę? Nie chciałabym kiedyś uzyskać dyplomu, ktory choć trochę byłby zdobyty nieuczciwie. Prosze o pomoc, jest to dla mnie bardzo trudna sytuacja, z której niezbyt widzę wyjście. Za jakiś czas zaczynam terapię u psychologa i spotkania z kapłanem, więc omówię z nimi tą kwestię, ale w tej chwili polegam na Państwa pomocy.

Pomyślałam sobie, że aby nie zaczynać studiów od nowa i tracić 2 lat, po prostu napiszę do wykładowców czy mogę napisać u nich dany egzamin z młodszym rocznikiem, choć już kiedyś go zdałam. Jednak i tutaj mam skrupuły, bo wydaje mi się, że skoro będzie to takie nie na ocenę tylko dla mojej satysfakcji, to nie będą sprawdzać tego mojego egzaminu tylko wpiszą mi bylejaką ocenę, by mieć mniej oceniania i pracy, skoro już i tak mam ocenę z poprzednich lat.
Błagam o pochylenie się nad moją sytuacją i pomoc..

Odpowiedź:

Na pewno żadnego egzaminu nie musisz powtarzać. Pomijam  już fakt, że masz wątpliwości co do tego, jak pisałaś egzaminy, a nie pewność. Ale nawet gdybyś ściągała na potęgę nie musiałabyś powtarzać egzaminów. W najgorszym wypadku uznałbym, że ściągający delikwent powinien siąść jeszcze raz do książek i sobie ten materiał powtórzyć. Ale bez przesady oczywiście.... Więc daj sobie spokój nie tylko z powtarzaniem lat ale i powtórnymi egzaminami. I tak spojrzą na Ciebie jak na wariatkę, bo zamierasz im czas...

W czym widzę problem? W tym, że chcesz być na wskroś uczciwa. Oczywiście powinnaś taka być, ale nie możesz zmienić przeszłości. Jeśli zdarzyła CI się nieuczciwość, to nie odkręcisz tego. Musisz się nauczyć żyć z myślą, ze nie zawsze byłaś idealna. To też bardzo ważne w naszej wierze: idealni nie potrzebują Boga, nie potrzebują zbawienia. Im to wszystko się należy. Więc zdrowe poczucie winy jest jak najbardziej na miejscu. Uczy ufać Bogu, wierzyć, ze wybacza, a nie opierać się na własnej doskonałości...

Na marginesie... Nie wiem jak jest dziś. Wiem, że w czasach, w których miałem styczność ze szkołą dla wielu uczniów ściąganie było sposobem na "wspieranie pamięci". Ot, taki sposób na to, by wydobyć to, co i tak jest w pamięci. Dlatego uważałem że jedynym sensownym sposobem sprawdzania wiedzy u takich zestresowanych ( a to dotyczy prawie wszystkich) jest najpierw zlikwidowanie stresu. Delikwent musiał zapomnieć, że jest egzaminowany. I nagle okazywało się, ze całkiem sporo wie...

Słowem - przepraszam że tak ostro - ani się waż powtarzać tych egzaminów. Narazi Cię na śmieszność, przysporzy problemów, a w leczeniu nerwicy nic a nic nie pomoże. Bo zawsze znajdziesz sobie jakiś inny powód, żeby się o coś oskarżać. Lekarstwem, takim od strony duchowej, wydaje mi się to uznanie własnej grzeszności o zaufanie, że Bóg lubi nas takimi, jakimi jesteśmy. Mimo naszych niedoskonałości. A gdy ktoś żałuje, chce żyć lepiej, to na pewno z radością to przyjmuje, nie domagając się naprawiania całej przeszłości. Konieczność naprawienia krzywdy wprost istnieje tylko w przypadku kradzieży i oszczerstwa. Chodzi o to, by zło nie trwało nadal. Bo jak przecież komuś złamałem rękę, to niczego wprost nie naprawię, już mu jej nie uleczę... le kradzież i oszczerstwo trzeba koniecznie naprawić. A jeśli są trudności - zdać się na spowiednika.

J.

 

 

 

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg