Gość 28.10.2011 15:52

Szczęść Boże!
Martwi mnie problem moich kolegów, którzy są bardzo zniechęceni do religii(są w okresie dojrzewania). Chcą się z niej wypisać, śmieją się z niektórych księży, uważają, że religia jest im niepotrzebna. W dodatku przeklinają (nie na religię, ale np. z powodu nauki na religię; ot tak, dla śmiechu; by zaimponować). Chciałbym ich może w jakiś sposób nakierować, ale sam niestety mam wahania w wierze i nie chciałbym grzeszyć mówiąc, że wierzę, a sam nie dowierzam (choć bardzo chcę wierzyć) lub mam wątpliwości. Przypomina mi się sytuacja belki w oku swego brata. Ale czy mam ich upomnieć jakoś przynajmniej w przeklinaniu, aby tego nie robili (choć wątpię czy poskutkuje)?

Odpowiedź:

Dorastanie to czas, kiedy wszystko się zmienia. Z dziecka człowiek staje się dorosły. Musi więc w nim nastąpić pewne przewartościowanie. Nie może patrzyć na świat, a więc i na religie, jak dziecko. Stąd problemy, jakie przeżywasz Ty, jakie przeżywają Twoi rówieśnicy, są w pewnym sensie normalne. Ważne jednak jest, żeby te problemy, wątpliwości, dostrzegane zło, małość i temu podobne, próbować jakoś rozwiązać; spróbować spojrzeć na sprawy dorośle. Dorośle, to znaczy dostrzegając ich złożoność...

Młodość lubuje się w mocnych kontrastach: ten jest dobry, ten jest zły, Gdy ten dobry zrobi coś złego - nawet drobnostkę - wtedy młodzi zmieniają opinię o nim o 180 stopni. Dorosłość do dostrzeżenie, że mimo tego zła, jakie ktoś uczynił, ciągle pozostaje tamto dobro, za które kiedyś kogoś lubiliśmy...

J.

więcej »