Sama 03.09.2011 00:02

Witam. Otóż mam 16 lat i od 3 lat problemy z wiarą. Wszystko zaczęło się jak poszłam do gimnazjum. Te trzy lata to był koszmar, w szkole i poza nią. Nie mówię tu o nauce tylko o tym co mnie otaczało. Nigdy nie miałam przyjaciół, ledwo kilkoro znajomych, nie potrafię dogadać się z rówieśnikami. Niewiem czemu Bóg stworzył mnie taką jaka jestem, przez to cały czas cierpię, nikt mnie nie rozumie. Za dużo myślę, przeraża mnie ta bezgraniczna głupota i upośledzenie moralne ludzi, z którymi muszę przebywać. Łatwiej by mi było gdybym była taka jak oni ale nie potrafię. Wielokrotnie prosiłam Boga o pomoc, jakąkolwiek. Całe trzy lata przepłakanych nocy, błagałm, o pomoc, o to, żeby zesłał mi kogoś, kto mi pomoże. Nie mam nikogo, ani jednej osoby z którą mogłabym otwarcie porozmawiać a tylko tego mi potrzeba. Jednego przyjaciela, jednej osoby, która mnie rozumie. Czy ja proszę o tak wiele? Nie jest tak, że siedziałam i czekałam aż mi Bóg kogoś przyśle, szukałam a spotkałam się z odrzuceniem i niezrozumieniem. Ostatnim czasem pomyślałam, że pójdę do liceum, będzie może lepiej. Jest jeszcze gorzej, teraz moje siły się skończyły.Po przyjściu do tego liceum przerzyłam załamanie, zaczeły przychodzić myśli samobójcze. Oczywiście tego nie mogę zrobić ale kto wie co będzie jak tak dalej pójdzie. Rodzina mnie wogóle nie rozumie, oni mją inny system wartości. To egzamin, to matura a ja cierpię i jestem z tym sama. Rozmawiałam z rodzicami ale uznali, że to takie humorki. Czuję codziennie ten ból, tęsknotę za sama niewiem czym, wogóle niewiem kim jestem, dlaczego taka jestem, czemu nie mogę być taka jak inni. Jestem całkiem sama a Bóg mnie zostawił, błagałam go o pomoc, o siłę, o jakiś znak, wsparcie, cokolwiek. A teraz jest jeszcze gorzej. Przestałam wierzyć w to że bedzie lepiej w końcu ile można. A do tego dochodzi poczucie winy, że przecież ludzie mają gorzej a ja jestem niewdzięczna. Ale chciałabym się zamienić z kimś kto ma jakiegoś raka czy niedługo umrze, bo mi to, że inni mają gorzej do szczęścia nie wystarcza a tak przynajmniej inna osoba, która bardziej na to zasługuje cieszyłaby się moim życiem. Nie wiem co mam zrobić ale wiem jedno, że dlużej nie dam rady. Nie przeżyję trzech kolejnych lat takiej męki i jak tak dalej pójdzie to źle to się skończy.

Odpowiedź:

Hmmm... Cóż poradzić? Trudno powiedzieć. Może warto zaakceptować to swoje bycie odmieńcem. A czemu Pan Bóg nie pomaga? Powód być może jest prozaiczny: wokół Ciebie nie ma ludzi takich szlachetnych jak Ty, którzy by Cię rozumieli, a Bóg nie chce, żebyś Ty, taka oryginalna, stałą się taka jak inni. Pokochaj świat taki jaki jest i śmiej się do niego. tym uśmiechem być może uda Ci się zmienić najwięcej...

Nie chcesz żyć? Masz rację. To życie bywa trudne. Ale co się dziwić? Przecież to tylko czas próby przed niebem...

A co do Twojego życiowego zagubienia (nie wiesz co chcesz i takie tam)... Jesteś w wieku, kiedy dopiero znajdujesz swoje miejsce w świecie. Nie martw się. Wcześniej czy później je znajdziesz. Teraz miej oczy szeroko otwarte...

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg