Agnieszka 11.11.2010 12:34

Witam! Dręczy mnie sytuacja w jakiej tkwię. Jestem osobą wierzącą, mam chłopaka, z którym współżyję i to nie jest tak, że robię to aby zaspokoić swój popęd seksualny bo współżycie to coś pięknego co można ofiarować tej drugiej osobie, planujemy spędzić ze sobą całe życie, założyć kiedyś rodzinę. Ostatnio zaczęłam się doszukiwać różnych opinii na temat grzechu ciężkiego i natknęłam się na taką iż grzechem ciężkim jest odejście od wiary, lub grzech, który zabija w nas miłość a przecież mój grzech nie zabija we mnie miłości. Nie chce się usprawiedliwiać. Nie mieszkamy razem, spotykamy się na weekendy i wtedy dochodzi do współżycia, bardzo żałuję mojego grzechu, dręczą mnie okropne wyrzuty sumienia, boję się, że przez to będę potępiona i trafię do piekła. Rozmawiałam o tym z chłopakiem jednak on nie widzi w tym grzechu śmiertelnego i twierdzi iż nikogo nie zamordował. Boję się iść z tym do spowiedzi, boję się, że nie dostanę rozgrzeszenia a nawet jeśli je dostanę to jakie będzie u mnie postanowienie poprawy skoro znowu spotkam się ze swoim chłopakiem i znowu dojdzie do współżycie, przecież nie mogę chodzić do spowiedzi co tydzień z tym samym grzechem bo to wskazuje na brak poprawy. Boję się, że mogę nie być u spowiedzi i tkwić w tym grzechu i np. zginąć w wypadku tak nagle i umrzeć w tym grzechu ciężkim zostanę wtedy potępiona. Czy Pan Bóg mi tego nie wybaczy? Co ja mam w ogóle zrobić? Proszę o pomoc.

Odpowiedź:

Współżycie przed ślubem (o ile do niego w ogóle dojdzie) jest obiektywnie rzecz biorąc grzechem ciężkim. Tak uczy Kościół  i dla wierzącego powinien to być argument rozstrzygający. Argumentów przeciwko takiemu współżyciu jest sporo. Opisałem je w artykule Nie przed ślubem, który można znaleźć w naszym serwisie w dziale "Najczęściej zadawane pytanie". Tutaj zwrócę uwagę na jedno: na odpowiedzialność. 

Współżycie seksualne zawsze powinno być wyrazem miłości. A ta zawsze bierze odpowiedzialność za drugiego człowieka. Zabezpieczacie się przed poczęciem? To sprawdź jak często przy zastosowaniu metody, którą stosujecie, mimo wszystko dochodzi do poczęcia (chodzi o wskaźnik Pearla). Co będzie, jeśli zajdziesz w ciążę? Twój chłopak nie zrobi krzywdy dziecku pozwalając, by wychowywało się, przynajmniej przez pierwszych kilka lat, bez ojca? Nie zrobi krzywdy Tobie pozwalając, by to na Ciebie samą spadł obowiązek zajęcia się dzieckiem? Być może rezygnacji ze szkoły, studiów, gorączkowego szukania pracy czy wsparcia rodziców?

Zapewne zakładasz, że w razie ciąży szybko się pobierzecie. Być może. Ale to pokazuje, jak jesteście nieodpowiedzialni. Bo zgadzacie się na możliwość poczęcia życia, choć kompletnie nie stworzyliście warunków, żeby mogło się urodzić. To jest odpowiedzialna miłość?

Twój chłopak mówi, że nikogo nie zabił. Zapomina, że nie tylko zabójstwo jest grzechem ciężkim. Ale np. kradzież czy oszczerstwo też. Trudno. Gorzej, że nie widzi, jak wielką krzywdę wyrządza Tobie i ewentualnie poczętemu dziecku. Jak będąc Twoim mężem będzie wasze pieniądze przeznaczał na rozrywki, a Ty będziesz chodziła głodna, to też powie, że nikogo nie zabił? 

Na przyjęcie dziecka albo się jest gotowym albo się nie jest. Gotowy jest ten, kto założył rodzinę. Reszta to puste gadanie. 

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg