Gość 18.10.2010 00:54

Jak w sytuacji poważnego zagrożenia ciąży, gdy trzeba dokonać wyboru, które życie - matki czy dziecka, ma być przez lekarzy stawiane wyżej, powinno się postąpić wedle wiary?
<br />
Po lekturze tego: <a href="http://www.vatican.va/roman_curia/congregations/cfaith/documents/rc_con_cfaith_doc_19741118_declaration-abortion_en.html">klik!</a> (pkt. 14) jestem zmieszany. Jest tam napisane, że nikt nie może decydować w imieniu dziecka o jego życiu lub śmierci, ale jednocześnie matka nie może decydować się na zachowanie życia swojego dopóki dziecko nie osiągnie wieku w którym mogło by podjąć decyzję o poświęceniu swego życia w imię ratowania matki. Nie możemy więc decydować o życiu cudzym, nie możemy decydować o życiu własnym, bo tylko Bóg jest panem życia i śmierci. Możemy jedynie poświęcić swoje życie w imię ratowania innego, ale nie odwrotnie - tak przynajmniej rzecze Ewangelia: „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15,13). <br />
<br />
Skoro dziecko w stanie embrionalnym nie może decydować o sobie, to jedyną możliwością, która z tego wynika jest decyzja o ratowaniu dziecka, która jest w praktyce eutanazją (!). Wg kościoła życie matki jest równo cenne z życiem dziecka, ale przecież wybór życia dziecka jest tu wyraźnie nakazany. Ale matka może mieć inne dzieci, które po jej odejściu trafią do sierocińca, rodzeństwo może zostać rozdzielne, całe ich życie się zawali! Dla mnie oczywiste jest, że życie matki jest w takim wypadku bardziej wartościowe - od niego zależy całe życie innych. Ale dlaczego matka nie może zdecydować się na życie swoje, bo po prostu chce się nim cieszyć, czy od kogokolwiek można wymagać takiej ofiary? Takie są moje, chyba logiczne wnioski z lektury oficjalnego nauczania Watykanu. <br /><br />
To co mi się nie podoba, to to, że zamiast jasno dać do zrozumienia jak należy w takiej sytuacji postąpić, Kościół bawi się w jakieś rebusy, których odczytanie jest różnorakie...<br />
<br />
Bóg zapłać.

Odpowiedź:

O który fragment chodzi? Czy ten?

"Należy jednak stwierdzić, że nigdy żaden z tych motywów nie może obiektywnie przyznać prawa do decydowania o życiu drugiego człowieka, nawet w fazie początkowej. Jeśli natomiast chodzi o przyszłą ułomność dziecka, to nikt - nawet jego ojciec czy matka - nie może wystąpić, nawet jeśli znajduje się w stadium embrionalnym, by w jego imieniu wybrać śmierć zamiast życia. Samo dziecko, gdy dojdzie do wieku dojrzałego, nigdy nie będzie miało prawa do zadania sobie śmierci. Życie bowiem jest dobrem zbyt podstawowym, by można je było zestawić z największymi nawet stratami".

No pewnie. Decydować o życiu to wchodzić w prerogatywy Boga. Kościół potępia zarówno zabójstwo jak i samobójstwo.

Ale szczerze mówiąc odpowiadający nie widzi tego, co Pan w tym dokumencie wyczytał. Przecież dylemat ciąży stanowiącej zagrożenie życie matki jest tam ledwo zasygnalizowany. I wiadomo, jak Kościół na to patrzy: nie wolno wprost chcieć śmierci dziecka, można ratować życie matki nawet jeśli jest pewne, ze z tego powodu dziecko umrze. 

Dokument kongregacji po polsku można znaleźć TUTAJ

J.

 

 

 

więcej »