Nik 20.01.2010 01:26

Szczęść Boże!
Zanim zadam pytanie muszę opisać moją sytuację. Mianowicie od 2 i pół roku chodzę ze swoja dziewczyną oboje myślimy o małżeństwie. Zanim ja poznałem nałogowo się masturbowałem.. Próbowałem walczyć z tym nałogiem podnosiłem się i upadałem i w końcu dzięki niej udało mi się z niego wyjść. O całym problemie poinformowałem moja dziewczynę że tak powiem we "wczesnej fazie chodzenia".

(...) Słyszałem opinie niektórych księży którzy twierdzą że lepiej nie mówić o zdradzie drugiej osobie ponieważ to niszczy zaufanie a poza tym nasze grzechy i sumienie należą do nas i wystarczy spowiedź.. W ogóle czuję że przez te grzechy moje sumienie uległo rozpadowi.. Tak samo moja miłość do ukochanej osoby.. A poza tym Moje relacje z Bogiem praktycznie zanikły.. Chodzę co miesiąc do spowiedzi i co niedziele uczestniczę we mszy św ale to działa na zasadzie automatu.. Ciągle powtarzam te same grzechy.. Na mszy myślę o "zielonych migdałach".. Nie wiem czy nie jest już za późno żeby coś zmienić.. Czy da się naprawić sumienie? Czasem coś mi mówi że już straciłem swoja szansę..
Pozdrawiam

Odpowiedź:

Co do mówienia o swoich grzechach... Odpowiadający ma podobne zdanie co owi księża. Nie zawsze i nie o wszystkim trzeba mówić ukochanej. Bywa że takie mówienie sobie o wszystkim jest zarzewiem rozkładu więzi. Bywa też później wykorzystywane w kłótniach. A wtedy to bardzo boli.

Każdy ma prawo do swojej intymności. I żaden rozsądny mąż czy żona nie wymagają od drugiej strony mówienia o wszystkim. Konieczność wystawienia się na wieczne ocenianie ze strony ukochanej osoby byłoby jakiś niezdrowym totalitaryzmem, narażeniem na ciągłą inwigilację. Jak przemknie Ci przez myśl, że jakaś inna dziewczyna jest atrakcyjna - bez żadnych erotycznych podtekstów nawet - to tez masz o tym mówić?

Co zrobić, aby odbudować więź z Bogiem... Spróbuj zobaczyć czego Ci brakuje. Odpowiadający podejrzewa, ze modlitwy. To jemu, nie dziewczynie, powierzaj swoje intymne problemy...

więcej »