gusia78 17.11.2009 22:16

Witam,jestem po rozwodzie,nie bedę się tutaj rozpisywać dlaczego itd. Powiem tylko, że przez 5 lat walczyłam o moje małżeństwo lecz niestety bezskutecznie. Mąż był nieugięty. Jestem katoliczką i słowa przysięgi znaczą dla mnie naprawde wiele, znam również podejście kościoła to tego typu sytuacji. Jeśli nie mogę dostać rozgrzeszenia (nie jestem z nikim w stałym związku, ale nie żyje też w celibacie) od jakiegoś czasu zastanawiam się nad spowiedzią przed Bogiem nie księdzem. Nad szczerą rozmową z Bogiem. Moje pytanie jest następujące czy po takiej rozmowie mogę przyjąć komunie świętą ?? W piśmie św, biblii oraz dekalogu nie znalazłam żadnej wzmianki poza "raz w roku spowiadać się i..."na temat wyglądu prawidłowej spowiedzi.W sumie cały jej "rytuał" jest narzucony nam przez kler. Czy wyrzucenie swoich grzechów przed księdzem który niestety bardzo często jest wiekszym grzesznikiem ode mnie jest naprawde "Ważniejsza" niż szczera rozmowa z Bogiem?

Odpowiedź:

Dwie sprawy.

1. Rozgrzeszenie jest niemożliwe, gdy nie ma postanowienia poprawy. Bo znaczy to, że nie ma też żalu. Jeśli nie jest Pani z kimś nowym na stałe, to właściwie może Pani otrzymać rozgrzeszenie. Ale swoje czyny musi Pani traktować jak grzech, musi Pani żałować, dążyć do poprawy, a nie uznać, że tak może być i tylko stresować się, że ktoś Panią zmusza do spowiadania się...

2. Dobrze, że chce Pani szczerej rozmowy z Bogiem. Ale proszę powiedzieć, dlaczego liczy Pani na rozgrzeszenie tą droga, skoro nie zamierza się Pani poprawić? Czy ten, który uczył o nierozerwalności małżeństwa, który wzywał do czystości, może Pani powiedzieć "wszystko jest OK, żyj jak chcesz?". Jawnogrzesznicy Chrystus przebaczył. Ale powiedział "nie grzesz więcej" a nie "nie przejmuj się i śpij z kim chcesz"...

J.

więcej »