PrecedenS 12.11.2009 09:06

Szczesc Boze,
Jestem przeswiaczony, iz od niespelna roku, kiedy zacząlem sie intensywnie modlic, pokusy nawiedzaja mnie czesciej i sa silniejsze. Sa to glownie pokusy natury seksualnej, zlorzeczenia, zazdrosc i gniew wobec innych osob, ascedia, chciwosc, kompelksy. Jednoczesnie nieraz znajduje sile odeprzenia tych zlych mysli, ale zwykle do czasu, bo jesli trwaja one np kilka godzin w ciagu dnia to w koncu czuje, iz walka z samym soba zaczyna byc bezcelowa i bezsensowna. Czy wchodzac na sciezke intensywnej wiary musze miec swiadomosc takich niebezpiczenstw? Ostatnio zaczynam postrzegac wiare raczej jako droge przez wyboiska, wyrzeczenia niz spokojny, cichy szlak, wolny od pulapek. Dziekuje za odp.

Odpowiedź:

To normalne, że gdy człowiek żyje blisko Boga kusiciel bardziej się wysila, żeby człowiek z tej drogi zawrócić. Bo przecież nie musi specjalnie się wysilać z kimś, kto i tak robi tak, jak diabeł chce. Stąd w życiu pobożnych, a zwłaszcza nawracających się, więcej pokus. Ale...

Z natrętnymi myślami często jest tak, ze rodzą się ze strachu. Ze strachu, ze coś złego się zrobi. To coś na kształt nerwicy. Im bardziej człowiek jakiejś myśli, jako grzesznej, nie chce, tym bardziej się narzuca. Trzeba więc do tych niechcianych myśli podchodzić spokojnie, bez paniki. Grzech powstaje dopiero wtedy, gdy człowiek mówi tej myśli "tak", gdy ją akceptuje, gdy jej chce, gdy sprawia mu przyjemność. Dopóki jest niechciana może trwać ciągle, a nie jest grzechem...

Gdy człowiek podchodzi do sprawy spokojniej, bez lęku, wtedy natrętne myśli najczęściej znikają...

J.

więcej »