a 11.10.2009 22:23

Czy jest możliwe, że jakoś niezupełnie świadomie zagłuszam swoje sumienie, mimo że tego nie chcę? Chcę żyć w prawdzie, w stanie łaski uświęcającej, wyjaśniam moje wątpliwości, spowiadam się średnio co miesiąc i nie chcę zatajać grzechów.
Jeśli to zależy, to od czego? Jak to rozróżnić?
(U mnie bierze się to chyba stąd, że często mam wątpliwości, czy popełniłam grzech ciężki i szukam wyczerpującej odpowiedzi, analizuję wszystko i chyba zawsze okazuje się, że nie był to grzech ciężki, ale wtedy boję się, że się usprawiedliwiam.)

Odpowiedź:

Z zagłuszaniem sumienia jest tak, że w momencie, w którym to dostrzega sumienie przestaje być zagłuszone ;). Więc...

Jeśli się starasz, próbujesz patrzyć na siebie obiektywnie, to wszystko jest w porządku. Być może popełniasz jakieś zło, którego nie widzisz, ale skoro nie jesteś w stanie tego zobaczyć, to też nie jesteś w stanie wykorzenić.

Co robić? Patrzyć na siebie w miarę możliwości obiektywnie. Bez doszukiwania się zła gdzie go nie ma. Ale i z odwagą zadania sobie pytania, czy widzę się w prawdzie, czy nie stałem się ślepy na zło. No i warto patrzyć na siebie i swoje relacja z Bogiem z radością i ufnością. Bóg nie chce nas gnębić. Na pewno...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg