kasiaorganistka17 24.09.2009 06:19

Witam ponownie.

Mam pytanie dotyczące wiary i ateizmu. A mianowicie, w dzisiejszym społeczeństwie (zwłaszcza młodych, ale nie tylko)- czy to w komentarzach internautów, czy to w dyskusjach w realu- coraz częściej pada stwierdzenie, że wiara w Boga czy też inne bóstwa to przeżytek, że to nie jest człowiekowi potrzebne, że to "zabobony wynikające z umysłowego ograniczenia człowieka", że "pełnia rozwoju rozumu ludzkiego to wyzbycie się wiary w te ", że "ateiści, którzy nawrócili się na łożu śmierci, nie byli widocznie dobrymi ateistami", że "w dzisiejszych czasach osoby wierzące to najczęściej osoby o niskiej inteligencji, nie potrafiące racjonalnie, odważnie myśleć (nawet wielkim, ale wierzącym profesorom się dostaje).

Dzisiaj ateizm i "wolnomyślicielstwo" są w modzie, ten jest "fajny", kto otwarcie deklaruje ateizm/agnostycyzm- takie są moje spostrzeżenia. Mam nawet wrażenie, że dziś, w XXI wieku, przeżywamy "nowe oświecenie", z ta różnicą, że wiara we wszechpotęgę rozumu i nieistnienie świata nadprzyrodzonego dotyczy nie tylko elity intelektualnej, ale także (a nawet przede wszystkim) zwykłych ludzi, siedzących przed komputerami i wchłaniających te poglądy jak gąbka. A katolicy nie potrafią przekazać swoich poglądów- najcześciej milczą z obawy przed wyśmianiem.

Moje pytanie jest takie:
Jak ja, jako katoliczka, mam ustosunkować się do stwierdzenia, że ateizm to pełnia rozwoju rozumu ludzkiego, a wiara to coś, co ogranicza człowieka i trzeba się tego wyzbyć? Jakie mogę znaleźć na to kontrargumenty?

(Szczerze powiem, że przez tę wszechobecną niewiarę sama czasem łapię się na tym, że nie biorę wiary w Boga na serio. A nie chcę jej stracić- wierzę w to, że jeszcze kilkadziesiąt lat potrwa takie "oświecenie", a potem ludzie zatęsknią za życiem duchowym.)

Odpowiedź:

To, czy wierzę czy nie wierze, jest kwestią mojego osobistego wyboru. Zawsze jest on lepiej czy gorzej uargumentowany, ale twierdzenie, że wierzący nie kierują się rozumem, jest mocno naciągane.

Dlaczego? Jeśli telewizor nie mieści się do pudła to nie znaczy, zrobiono go zbyt wielkim. Raczej trzeba uznać, że to pudło jest za małe. Jeśli istnienie Boga nie mieści się w czyjejś głowie, to być może ma on zbyt ciasne horyzonty. Co z tego, że jakiś "chłopek- roztropek" jest przekonany, że np. byłby świetnym trenerem piłkarskiej reprezentacji Polski, gdy obiektywnie rzecz biorąc nie ma o byciu trenerem zielonego pojęcia? Tak samo jest z wiarą w Boga. Twierdzeniem ludzi ograniczonych, że Boga nie ma, bo Jego istnienie nie mieści im się w głowie, nie trzeba się przejmować.

Racjonalnie myślący ateista wie, że z perspektywy rozumu zarówno przyjęcie istnienia Boga jak i jego odrzucenie są zgodne z rozumem. Bo wierzący wierzą, że Bóg jest, a niewierzący wierzą, że Go nie ma. I tyle.

Zobacz też TUTAJ

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg