renia0809 09.07.2008 20:42

szukam odpowiedzi i bardzo jej potrzebuję,niecały tydzień temu moja 78-letnia babcia popełniła samobójstwo, cierpiała na depresję, brała leki i zaczynały działać, wróciła trochę do sił, mogła już chodzić po mieszkaniu chwytając się różnych przedmiotów co wcześniej było nie możliwe, wszystko wskazywało że będzie lepiej, mówiła że cierpi fizycznie, odczuwa pieczenie w środku lekarze byli bezradni, mówili że jest chora duchem nie ciałem i że jej fizyczny ból rodzi się w mózgu, ona mówiła że czeka na śmierć i modli się o nią ponieważ to pieczenie czyni jej piekło na ziemi, wspieraliśmy ją i zapewnialiśmy o tym jak wiele dla nas znaczy ona jednak była niedostępna, nie chciała dużo rozmawiać, twierdziła że nie ma siły...teraz myślę że nie to było powodem, wspominała o samobójstwie już od klkunastu lat wstecz bo była bardzo nerwowa, to uśpiło naszą czujność po tylu latach, gdy praktycznie regularnie powtarzała że gdyby nie bała się Boga to odebrałaby sobie życie, nie mogliśmy sobie wyobrazić że kobieta w jej wieku i z jej przekonaniami o tym że samobójstwo to błąd jest w stanie to zrobić, wirzyła w Boga, modliała się, powiesiła się z różańcem i medalikiem na szyi, zostawiła nas chociaż tak bardzo nas kochała i my ją, jak ogromny to cios dla nas bliskich to rzecz nie do opisania, czy możemy mieć nadzieję na to że nie czeka jej potępienie?

Odpowiedź:

Czasem tak jest, że leczona depresji powoduje, ze człowiek znajduje siły do popełnienia samobójstwa...

Dzięki rozwojowi psychologii nasz nadzieja na zbawienie samobójców wzrasta. Teologia moralna uczy, że do popełnienia grzechu ciężkiego potrzeba jednocześnie trzech czynników: poważnej materii (wielkie zło), pełnej świadomości i pełnej dobrowolności czynu. Samobójstwo jest poważna materią. Na pewno. Możemy jednak mieć nadzieję, ze samobójca, zwłaszcza człowiek chory, nie działał w pełni świadomie, a zwłaszcza nie w pełni dobrowolnie...

Trzeba się modlić... Dużo modlić...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg