Basia 29.02.2008 13:57

Witam, prosze o radę bo nie wiem co robić. Jestem mężatka od ponad 2 lat. Mieszkamy z teściami, moi rodzice są zagranicą, mam 2 siostry-jedna ma 27 lat, druga 11. Starsza opiekuje sie młodszą i czasem prosi mnie o pomoc, żeby została z tą młodszą. Problem stanowi mój mąż, który nigdy nie zaznał obowiązku opieki poniwaz jest najmłodszy z rodzeństwa. Jest zazdrosny o moją rodzinę, czasem sprawia mi taką przykrość, że nie wiem czy będę mogła dalej z nim być chociaz bardzo chcę, sam mnie odtraca od siebie takim zachowaniem. Dodoam jeszcze, że nie ma powodu do takiej zazdrości, bo to jego wybrałam na całe życie ale siostry też kocham i chce miec z nimi kontakt, zwłaszcza, że małej bardzo brakuje rodziców, mnie również. Mąż zachowuje sie tak jakby chciał mnie odgrodzić, jak jedziemy do siostr to na 15 minut bo niby to mu się spieszy a potem sedzi i ogląda telewizję, najgorsze jest to że traktuje je jak powietrze, i jak zło konieczne. Przykro mi bo ja jestem bardzo zżyta z moją rodziną. Ale on uważa tylko swoją, święta nie święta zawsze tam. Rozmawiałam z nim ale wydaje sie byc głuchy na moje prośby, jest wulgarny. Boję sie że okaże sie naprawdę złym człowiekiem, juz teraz widać, że nie szanuje ludzi. Ja nie chcę życ w tem sposób. Wiem, że tem problem jest częsty wśród małżeństw, bo sa 2 strony. Dla mnie dziwne tez jest to, że on sam nie utrzynuje kontaktu ze swoimi siostrami, czasem nawet mam wrażenie, że brakowało mu uwagi i miłości w dzieciństwie ale jak mam mu ją teraz okazać skoro powoli ale skutecznie odpycha mnie od siebie. Małżeństwo powinno się dogadywać, iśc na kompromis ale jak? Jemu na tym nie zależy, nie przejmuje sie moim cierpieniem i do tego jest zły jak mówię ,że mi smutno - odpowiada, że powinnam byc szczęśliwa bo jestem z nim i że ma dosyc mojej rodziny bo wszystko psują. Tak naprawdę to widze kogoś "ode mnie" 1 na 2 tygodnie albo rzadziej podczas gdy on mieszka ze swoimi rodzicami. Jak jego matka mogła tak zaniedbac wychowanie, on poprostu nie zwraca uwagi na to, że rani innych. Właściwie to taki trochę z niego maminsynek.
Do tego moja rodzina jest zla, że JA nie chcę pomóc a to nie ja tylko mąż.Pomocy, proszę bo czuję, że zwariuje, już nie mam nerwów do tego wszystkiego

Odpowiedź:

Problem w tym, że odpowiedź w serwisie internetowym na pewno Pani nie pomoże. Tu można tylko poradzić, ale wszystkie decyzje musi Pani podjąć sama. I niestety, rady mogą nie być dobre. Bo przecież nie wiadomo nawet, jak sprawy odbiera druga strona...

Tak jak Pani to przedstawiła, to sytuacja rzeczywiście jest nieciekawa. Być może warto byłoby się zwrócić o pomoc do jakiejś poradni życia rodzinnego. Jeśli Pani mąż nie czuje, że w małżeństwie potrzeba kompromisów a nie dyktatu jednej ze stron, to zwykłe prośby go nie zmienią. I zapewne będą go tylko irytowały...

W tego rodzaju sytuacjach pomóc może konsekwentne szukanie kompromisu. Pierwszym krokiem powinno chyba być poszukanie własnego mieszkania. Wtedy łatwiej się dogadywać. Potem (może i równolegle z szukaniem własnego locum) jasne określenie oczekiwań. I nie przejmowanie się, gdy mąż kręci nosem. Do sióstr może Pani zapewne jeździć sama. Nawet wbrew jego woli...

J.

więcej »