arleta 17.02.2008 14:39

Mam pytanie odnośnie powołania. Przeczytałam gdzieś, ze trzeba szczerze pragnąć swojej drogi życiowej a nie podchodzic do tego na zasadzie "tego nie chcę, tego też ,więc zostaje mi to". Jestem juz po trzydziestce, jak do tej pory nie spotkałam jeszcze miłości swojego życia, nie chcę iść przez życie sama, to wiem na pewno, nie odczuwam też powołania do życia zakonnego. Nie wyobrażam sobie życia bez mężczyzny u boku, nie chcę tego i nie ukrywam, że taka sytuacja zaczęła już rodzic we mnie frustrację, zegar biologiczny wciąż tyka....Czasem się zastanawiam gdzie w moim przypadku wolny wybór, przecież nigdy nie chciałam żyć sama.

Odpowiedź:

Podejście do powołania, jakie Pani przedstawiła, jest jak najbardziej słuszne. Człowiek powinien robić w życiu to, w czym się dobrze czuje, co daje mu radość, w czym może się zrealizować. Trzeba jednak uwzględnić realia. Mogę mieć wielkie ambicje, nawet pewne predyspozycje do wypełniania takiego czy innego zadania, a jednak nigdy go nie będę realizował. Podobnie jest chyba z małżeństwem. Gdy nie widać kandydata na męża trzeba pomyśleć, jak odnaleźć sens i cel życia na drodze w samotności.

Nie znaczy to, ze nie wyjdzie Pani za mąż. A przy okazji łatwiej chyba znaleźć bliską osobę komuś, kto jest ze swojego życia zadowolony...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg